wtorek, 1 października 2013

dzień za dniem + nowa fryzura

Wizyta Gości sprawiła, że mam braki w blogowaniu;) Jednak ponieważ Stasio w przedszkolu, Basia zasypia, goście na lotnisku, a mąż w samochodzie, ja mam chwilę dla siebie:) Spieszę z nowościami z przedszkola. Wczoraj, Stasio wracając na obiad do domu poprosił mnie, czy mogłabym poprosić Panią, by ta wyjaśniła jego kolegom, że On się boi gdy oni go gonią i nie lubi tego. To mnie prawdziwie zaskoczyło, tak prosto i dojrzale opisał mi, co mu nie leży. Po obiedzie była na podwórku inna Pani i poprosiłam ją o pomoc w wyjaśnieniu dzieciom, w jakiej sytuacji jest Stasio. Dodałam, że wiem, iż Staś nie zawsze jest miły i że będzie się starał i podkreśliłam, że ciągle nic nie rozumie i że bardzo lubi się z nimi bawić. Gdy dzieci odbiegły , Przedszkolanka ze sporą dawką emocji opisała mi, jak "pamiętnego dnia" mój syn opluł dziewczynkę z jej grupy. Oczywiście powiedziałam, jak mi przykro, że takich problemów nigdy z nim nie miałam, że próbuje zrozumieć też jego emocje i uczucia itd. W każdym razie sytuacja pokazała mi po pierwsze jak bardzo ostra bywa reakcja na tego typu zachowania, a po drugie pokazała mi, że Przedszkolanka z grupy Stasia po prostu go broni... Nic jakoś nie potrafi zmienić mojego wrażenia i opinii o jej profesjonalnym podejściu, umiejętnościach pracy z dużą grupą i po prostu miłego podejścia do dzieci. Dzisiaj Stasia powrót do przedszkola i zabawa na podwórku  była od razu objęta komentarzem pań, by podchodzić do siebie "doucement" czyli delikatnie i spokojnie:) Tak czy owak Staś klimatyzuje się coraz bardziej, przynosi coraz to nowe znajomości, pani wydrukowała nam zdjęcia z imionami wszystkich kolegów i dzięki temu Staszkowi dużo łatwiej nauczyć się zupełnie inaczej brzmiących imion:)
Basia znów przeziębiona. Chyba wyczuwa, że mamy w planach zabranie ukochanego przyjaciela "cycola", jak nazwała go razem z babcią. Kaszle i nie może spać, ale pewnie jej przejdzie. Do lekarza się nie wybieram chyba, że nie będzie lepiej w ciągu tygodnia. W takim momencie nie chce zabrać jej smoczka. Dodatkowo obserwowanie 5latków  z "przyjacielami" w buzi w supermarketach, jakoś nie napawa mnie motywacją:) Chociaż absolutnie nie dopuszczę do takiego stanu. Staszek przez chwilę przychodził także z przedszkola z palcami w buzi (chociaż nie robił tego nigdy w życiu) i niestety zaobserwowałam, że większość dzieci w grupie Stasia ma  swoje "doudou" czyli przytulanki, które zakrywają ssanego palca, albo są ssane ich końce, nitki, metki, wszelkie wystające części. Także planuje, jak tylko Basia dojdzie do siebie, wielkie pożegnanie z cycolem, gromadzę siły na te ciężkie noce. Teraz biegnę do Basiuli, która nie jest w stanie się przespać przez kaszel.  Och chyba nie jest uodporniona za grosz na francuskie wirusy i zarazki.


Zapomniałam dodać, że Basia ma nową fryzurę,a  ja pierwszy raz zabawiłam się w fryzjerkę mojej córki:) Dla mnie efekt rozczulający:) A ponieważ ciągle chcecie zdjęć:) To proszę:)



Oczywiście na jednym zdjęciu Basia jest uczesana, a na drugim już normalnie ;) jak to Basiula ;)

3 komentarze:

  1. Witaj, nominowałam Cię do Liebster Blog Award.
    http://grugrubleble.blogspot.fr/2013/10/wyroznienie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pięknie Basiulka wygląda! I wydaje mi się, że bardzo wyrosła od ostatniego czasu, zmienia się z bobasa w dziewczynkę :D Urocze!
    Cieszę się, że aklimatyzacja Stasia coraz lepiej przebiega, pewnie niedługo, nim się obejrzysz będzie wolał mówić po francusku niż po polsku :) Trzymam kciuki żeby Basiulka szybko wyzdrowiała i żeby odstawienie cycola przebiegło gładko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja cora jak szla do maternella, umiala powiedziec tylko, ze chce pic albo siusiu. Na koniec pierwszego roku mowila plynnie rozmawiala, na koniec drugiego bawila sie tylko po francusku, teraz mowi w obu jezykach, chociaz polski kaleczy strasznie. Dlatego w tym roku poszla do polskiej szkoly. Dzieci sa mistrzami adaptacji

    OdpowiedzUsuń