środa, 16 października 2013

moc ciepłych dłoni i mądrych słów + zdjęcia

Narobił się nie mały ambaras przez mój wpis o matkach polkach:) Nawet nieco ocenzurowałam pierwotną jego wersję;) Rozumiem, że słowa mają dużą moc i mogą być różnie interpretowane natomiast chciałam zaznaczyć: nikogo nie chciałam obrazić, nikogo nie chciałam zranić. Raczej wskazać problem, poruszyć w nas strunę, by zaczęła drżeć, byśmy my jako kobiety zastanowiły się nad tym, co tak mocno (według mnie) przekazywane przez pokolenia. Bo ciągle uważam, że nie łatwo żyć matce z obciążeniem, jakie niesie nasza kultura. Drodzy mężczyźni mój wpis nie był także atakiem na Was bo szczerze uważam, że świat przyniósł i Wam sporo wyzwań, obciążeń, że i Wam łatwo pogubić się w tym wszystkim. Jestem kobietą i wypowiadam się ze swojej perspektywy w sprawie problemów, które dotykają mnie.
Mam nadzieję, że potencjalne pokolenie kobiet, które są wiekowo dalej niż ja,też zrozumiało mój przekaz i wiedzą doskonale jak dużym szacunkiem darzę Je za trud zbudowania świata w którym mogę żyć ja i moje dzieci. Nadal uważam, że wrzuca się nam czasami za wiele kilogramów do plecaka życia i macierzyństwa. Tyle.
Teraz będzie o nowej dawce energii:) Wiem, że w Polsce złota piękna,polska jesień i bardzo zatęskniłam za krajem słuchając Waszych opowieści:) Tymczasem u nas zielono:) Liście pomalutku spadają z drzew i przyszła znów ciepła fala powietrza. Za moim oknem tak:) Zdecydowanie nie można mówić o wszystkich kolorach tęczy:) Za to zieleń bywa prawdziwie odżywcza i inspirująca.


Nasz dom powoli wypełnia się ludźmi, pomalutku docierają do nas dzieci, które ożywiają nasza codzienność:) Dodatkowo są to dzieci mówiące w różnych językach:) Stasio odnalazł sposób porozumiewania się z wnuczką sąsiadów, która jako ośmiolatka, chętnie podłapuje jego pomysły i bawi się z nim w rycerzy, więźniów, wojnę i nie mam pojęcia jak się komunikują ale wychodzi im to świetnie:) Sąsiad jest emerytowanym profesorem francuskiego więc uwielbiam gdy wpada do mnie i raczy mnie swoimi opowieściami tak poprawną i barwną francuszczyzną, że aż miło słuchać. Ciągle poznaje nowych ludzi, z jednymi znajomość może zaowocuje czymś więcej z innymi nie, grunt to te nowe doświadczenia, słowa, otwartość serca i umysłu. 
Nianie ciągle nie zamieniają ze mną słowa ale akceptuje ich wybór, zdystansowanie. Tymczasem to właśnie ich obserwowanie zaowocowało u mnie ciepłem w sercu. Tutaj niania na ogól ma pod opieka od 3 do 5-6 dzieci i z tego co wiem jest zatrudniona oficjalnie przez państwo, które dofinansowuje taka formę opieki. Na ogół te dzieci chodzą sobie na placach zabaw wolno i nianie dla mnie są najlepszym przykładem na to, że Francuzi nie przejmują się za bardzo dziećmi. Jedna z nich ma pod opieką chłopca bardzo słabo widzącego, który absolutnie ma problemy z eksplorowaniem świata, zostawiony sam sobie radzi sobie różnie. Przykro mi było patrzeć na niego... Tego dnia przewrócił się na kamienie i to rodzaj upadku mało fortunnego. Chłopiec rozpaczał i gdy wyczyszczony, wzięty na ręce nie uspokajał się ani trochę, popadając w coraz większą rozpacz, został posadzony na trawie i zostawiony... Oj było to smutne... Nie w zgodzie ze mną... Wtedy jedna z niań podeszła do niego posadziła go do wózka i wzięła jego twarz w swoje dłonie, zaczęła z całą delikatnością i czułością go głaskać i mówić do niego "Wiem, że się wywróciłeś, wiem, że to bolało, wiem, że masz ochotę teraz krzyczeć ale nie martw się jestem przy Tobie, wrócisz teraz do domu, zjesz coś smacznego i odpoczniesz. Za chwilę o tym zapomnisz i będziesz dalej poznawał świat"... Ten chłopiec w ciągu kilku sekund po prostu się uspokoił. Ja zamarłam... Tak wiał zimny wiatr, moja Basia stała jak zaczarowana, a ja razem z nią. Moje Kochane Kobiety: robimy takie rzeczy pewnie nie raz ale ta kobieta,jej dłonie, czułość i empatia tego dnia w tych okolicznościach były dla mnie jak ZJAWISKO. Przypomniałam sobie na nowo, że to w naszych rękach, sercach, czułych słowach, współodczuwaniu tkwi siła. Ostatnio zdarzyło mi się krzyknąć na moje maluchy, one też kłócą się ze sobą dużo. Pomyślałam, że to wszystko zapewne jest powiązane. Ja zdenerwowana i rozdrażniona to takie same relacje między nimi. Poczułam, że nigdy po prostu nigdy nie może zabraknąć we mnie chęci współodczuwania innych nawet jeśli w pogoni życia z realizacja tego postanowienia zdarzy mi się pobłądzić. 
Ale brakuje mi Was Dziewczyny moje...Mam ochotę tak bardzo Was przytulić, napić się herbaty. Dodatkowo podobno mojego bloga czyta mój Tata:) Chyba nie zdajecie sobie sprawy jak mnie to ucieszyło:) Moich Rodziców też bym uściskała z miłą chęcią:). Cieszy mnie wiele rzeczy, dlatego mimo tęsknoty uważam, że jestem w dobrym miejscu i w dobrym czasie. Ten wyjazd uruchomił we mnie pokłady czegoś, czego nie potrafię nazwać, a co czuję całą sobą. Czuje jak energia płynie we mnie we wszystkich kierunkach. Moi bliscy... wiem, że nie znikniecie z mojego życia... a te przeżywam pełnią siebie i niech tak będzie :) Na koniec Basiula w wersji czerwonego kapturka:) Nawet w otoczeniu tych sprzętów domowych jej wizerunek mnie rozczula:) Dzięki mężu za zdjęcie. 

3 komentarze:

  1. Mogłabym o francuskich nianiach, czyli assistante maternelle rozprawę na doktorat napisać ;)
    Nie oddałabym dziecka do żadnej, bo chociaż one są przeszkolone i przygotowane, to jednak mam wrażenie, że większość z nich robi to z powodu braku lepszego pomysłu na siebie. Oczywiście są wyjątki, ale ja jeszcze ich nie widziałam.

    Basia wygląda ślicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem po prostu jak Ty to robisz, ze tak pięknie potrafisz nawzać uczucia, tak pięknie wszystko opisać, wytłumaczyć sobie i innym... zawsze tyle ciepła, serca i zrozumienia czai się w Twoich słowach. Uwielbiam Cię czytać, a jeszcze bardziej z Tobą rozmawiać i bardzo, bardzo za tym tęsknię... Czekam z utęsknieniem na Waszą wizytę w Polsce i na naszą u Was.
    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepraszaj za swoje slowa. Plyna z Twoich doswiadczen i sa Toba. Opisujesz taki swiat, jakim go odczuwasz i widzisz. Zawsze znajdzie sie ktos, kto bedzie go postrzegac inaczej niz Ty. Wtedy to bedzie jego problem, ze cos mu sie nie spodoba. Mozesz ale nie musisz wchodzic w interakcje, ale kategorycznie niczego w sobie nie zmieniaj!

    Tak w ogole to nabilem 4 tysieczne wejscie na strone, gratuluje!

    OdpowiedzUsuń