sobota, 12 października 2013

la defense i zakupy

Wybrałam się na zakupy. Namówiłam męża by zabrał dzieciaki i pokazał im La Defense bo jakoś czułam, że im się spodoba ta inna odmiana Paryża. Oj nie myliłam się ani trochę. Myślę, że takiej części miasta nie mieli okazji jeszcze zobaczyć więc wielkie nowoczesne budynki, całkiem inna architektura, zrobiły na nich wrażenie i mieli sporo zabawy i przestrzeni do biegania. Ja po krótkim spacerze zostawiłam ich i poszłam na zakupy bo i centrum handlowe w tejże dzielnicy okazałe. Chyba większego błędu popełnić nie mogłam jak wybrać się na La Defense w sobotę po południu na zakupy... Ilość ludzi po prostu porażająca, temperatura w sklepie to chyba 30 stopni. Nie mam pojęcia jak Ci ludzie tam pracują... Tak czy owak kilka rzeczy niezbędnych do wyglądania jak człowiek zakupiłam, dzielnie trzymałam się i nie wchodziłam do sklepów związanych z odzieżą i zabawkami dla dzieci. Na koniec posiedziałam bezczynnie i RER-em wróciłam do domu. Miałam taką ochotę posiedzieć w pociągu bez hałasów, głosów ludzi i oczywiście wszedł jakiś dziwny pan z harmonijką i prawie całą trasę byłam zmuszona słuchać brzdękolenia... Następnym razem wybiorę jednak rower i wizytę w pobliskim chambourcy, gdzie może mniej sklepów ale spokój, mniej ludzi. Jednak Paryż i okolice to ogromna metropolia i poruszanie się po niej zajmuje bardzo wiele czasu, a także kosztuje wiele energii. Naprawdę cieszę się, że wybraliśmy saint germain en laye. Chociaż w tyle głowy lekko żałuje, że nie mieszkamy w jakiejś małej wiosce nad morzem:) Może i na to przyjdzie czas.
Od kilku dni czuje ogromne zmęczenie i senność, a ponieważ mąż wybył na jakieś piwo wieczorne to chyba skorzystam z okazji i po prostu pójdę spać. Dzisiaj wpis bez dawki energii ale może nadrobię jutro jak się wyśpię:) miło kupić sobie nowy ciuch:) chyba tej części kobiecości nie chce i nie mam zamiaru się pozbywać nigdy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz