niedziela, 10 listopada 2019

Bohaterowie dnia codzienniego.

Jesień przegoniła naszego kota z ogródka tuż na małe krzesło z wikliny, tuż obok kominka.  I kot i kominek rozgrzewa nasze ciała i serca w chłodne i deszczowe dni. Jesień zmotywowała do wypiekania żytniego chleba, smażenie naleśników i wypiekania drożdżowego ciasta. Jak co roku opadają liście, a w szafie pojawiają się zimowe ubrania, chyba jutro odszukam czapki i szczególnie rękawiczki, by moje wiecznie zimne ręce nie stawały się sine przy każdej okazji spaceru. 
Przyznam się do czegoś :) Czasami w moim sercu rośnie potrzeba lekkiej egzaltacji i mimo ogólnej niechęci do telewizji i braku odbiornika w moim domu, wyszukuję jakąś audycji programu "mam talent" i oddaje się celebrowaniu jakiegoś talentu i chwili sławy, chwili wielkiej radości i wzruszeń. Dzisiaj jednak to nie zadziałało jak zwykle... do moich uszu dobiegły piękne piosenki "Idź swoją drogą" Raz, Dwa, Trzy i "My way" Andrzeja Poniedzielskiego, a do tego dwa filmy dokumentalne "Pokolenie pieniądza" i "Big in Japan". Prócz tego, że polecam do słuchania i oglądania to... przyszła refleksja innego rodzaju...
Jak tam u Was? Jaki okres w waszym życiu? Czy wiosennie, czy Wy młodzi wkraczacie w życie? Czy dzieci już podrastają i z dnia na dzień zyskują na samodzielności i czekacie, kiedy Was przerosną i myślicie, że lato w pełni, ale zieleń już przekwita? A może jesień życia: liście spadają, dzieci kochają Was znów mocno, a może szukają swoich dróg, a Wy wiecie o życiu znaczniej więcej niż kiedyś? A może zima? Szybka i niespodziewana, zmroziła wszystko, a może mimo zimy, Wy nie przemijacie? 
Żyjemy w czasach, gdy tyle osób dąży do sławy, do bycia, do istnienia realnego lub nie. Poznaję w swoim życiu wyjątkowo utalentowanych ludzi, tych wybitnych nie jest mnóstwo ale są, zdarzają się: artyści, którzy porywają nasze dusze, koją lub pobudzają odległe zakątki naszych wnętrz, wybitnie inteligentni, za którymi procesami myślowymi ciężko nadążyć. Tyle jednak wokół nas "gwiazd"... Czasami "gwiazd jednego dnia", jednego miesiąca, jednego odcinka... Ale ja chciałam dzisiaj powiedzieć Wam o moich bohaterach...którzy budzą się rano by tworzyć po prostu zwykłe dni... 
Mówię o Tobie, gdy wstajesz rano i zarządzasz najlepiej jak potrafisz swoją firmą, z poszanowaniem drugiego człowieka, tworząc przyjazne i dobre miejsce pracy, do którego po prostu chce się przychodzić. 
Mówię o Tobie, który przemieszasz setki, tysiące kilometrów, szukając sensu, a sensem jest wykonanie dobrze swojej pracy, pozostawienie za sobą uczucia dobrze wykonanej pracy, szacunku wobec drugiego człowieka, a w sercu przyświeca Ci utrzymanie rodziny. 
Mówię o Tobie Mamo Na Pełen Etat albo na Dwa Etaty... Ta która wstaje w nocy albo nie, ta która postanowiła dać swój czas w tym pierwszym etapie życia swoich pociech, mówię też o Tobie, która dzieli swój krótki dzień i na prace i na miłość do swoich dzieci. Mówię o tych, co karmiły i nie karmiły piersią, o tych co mają lub nie mają "pani do sprzątania", o tych, które usunęły lub nigdy nie usunęły ciąży, o tych, które mają lub nie mają męża, mówię o Wszystkich Was Mamy... Mówię o Waszych codziennych staraniach, by być "wystarczająco dobrą Mamą".
Mówię o Tobie Tato, który czasami nie widzisz swoich dzieciaków, by zarobić na dom, szkołę i wakacje, gdy z pełną radością będziesz do późnych godzin rozpalał z dzieciakami ognisko, biegał po plaży i śmiał się głośno i radośnie. Mówię o Tobie Tato, który robisz wszystko, by jednak odebrać dzieci wcześniej z przedszkola lub szkoły, o Tobie, który chcesz uchronić swoje dzieciaki ale też wypuścić ich w świat zahartowanych.  
Mówię o Tobie, który siedzisz za biurkiem po to by tysiące ludzie mieli na czas pensje, albo by moje konto bankowe nagle nie zostało opróżnione przez głupi błąd systemu. 
Mówię o Tobie, gdy przed Tobą dzień sprzątania czyjegoś domu, a po pracy podobna praca u siebie lub nie. 
Mówię o Tobie, który pracujesz tysiące kilometrów od swojej rodziny bo takie znaleźliście rozwiązanie na ten czas swojego życia. 
Mówię o Tobie, który wstajesz i zastanawiasz się, czy dzisiaj będziesz miał ratować czyjeś życie. 
Mówię o Tobie, który każdego dnia budujesz przyszłość krajów i świata, tworząc codzienność młodego pokolenia. 
Mówię o Tobie, który zostałeś blisko swojej "małej ojczyzny" i budujesz ją dając tyle dobrego, ile mieści Twoje serca, mówię też o Tobie, który wyjechałeś daleko lub blisko od swojego kraju w poszukiwaniu nowych doświadczeń, z chęcią dania siebie innym, siebie trochę innego ale pracowitego i otwartego. 
Mówię o Tobie, który po prostu chce zrobić coś dla innych i potrafi czerpać z tego radość, dać część siebie. 
Mówię o Tobie, który uciekłeś bo w Twoim kraju jest wojna i boisz się o swoją Rodzinę więc szukasz nowych dróg, mówię o Tobie, który zostałeś z nadzieją, że możesz coś zmienić. 
Mówię o Tobie, który po całym życiu pracy w końcu dotrwałeś do czasu odpoczynku i wykorzystujesz swoje życie nie bojąc się być szczęśliwym, korzystać z życia, z miłości, z bycia z drugim człowiekiem, ze śniadań w łóżku, z czasu na czytanie książek, z rozmawiania z wnukami przez telefon, który jest zawsze gotowy by pomóc swoim dzieciakom.
Mówię o Tobie, który odkrywasz miłość po raz pierwszy, drugi, trzeci lub czwarty i to odkrywanie i bycie z drugim człowiekiem uskrzydla Cię i sprawia, że jesteś szczęśliwy. Mówię o Tobie, który nie boi się miłości. 
Mówię o Tobie, który każdego dnia mówisz mi "dzień dobry" i każdego dnia podejmujesz wyzwanie, by poznać coś nowego, by iść dalej, uczyć się nowych rzeczy, uczyć się być z innymi, uczyć się być sobą...
Mówię o Was... Czasami tak zmęczeni, że zapominamy, że życie jest tutaj... na wyciągnięcie ręki... Że spadające liście szalejące na ulicy, mogą urządzić nam piękny taniec. Że uśmiech w sklepie w gonitwie koszyków zakupowych może być tak ciepły. Że ciepłe słowo, drobny gest podziękowania za ustąpienie pierwszeństwa może kogoś nastroić dobrymi myślami. Że w lesie blisko domu możecie zobaczyć zające i wiewiórki. Że smak upieczonego chleba w domu i jego zapach działa kojąco na wszystkie zmysły. Że upieczone ciasto poprawia humor, a jak nie mamy siły to kupione też:) Że iskry ognia działają uspokajająco. Że wokół nas są Bohaterowie Codziennych Dni... A jesteście nim Wy... Moi... Bohaterowie Dnia Codziennego...  Tak...utwory muzyczne, poezja, książki inspirują mnie do wielu wyzwań, poszukiwań, poznawania siebie i świata ale niezmiennie i niezaprzeczalnie to Wy jesteście siłą, którą napędza mnie najbardziej...  MOI BOHATEROWIE DNIA CODZIENNEGO... Dziękuje












wtorek, 25 czerwca 2019

6 LAT

 Minęło sześć lat od kiedy przyjechałam do Francji:) Nastało ciepłe lato, ostatnio rozmawiając z moją Mamą cofnęłam się wstecz i przypomniałam sobie, gdy siedziałam w samolocie z moją półtora roczną Basią i 4 letnim Stasiem. Pamiętam jak myślałam o tym, co nas czeka w tym kraju, dokąd zmierzamy, co się wydarzy. Chyba zdecydowanie nie spodziewałam się tego, że... że dotrę do miejsca w moim rozwoju zawodowym, który dostarczy mi takiego ogromu radości i satysfakcji, gdzie poznam tak wartościowych i dobrych ludzi... że moje dzieci będą miały okazje stać się w pełni dwujęzyczne i że będą miały szansę doświadczyć na własnej skórze bycia w szkole montessori... że zamieszkamy we własnym domu z malutkim ogródkiem... że w naszym domu pojawi się kot- Mirlitone... że zawiodę się na ludziach, którzy byli mi tak bliscy po przyjeździe do Francji... że nauczę się, że trzeba z człowiekiem zjeść "beczkę soli" by poczuć, że mu ufasz...że tak wiele nauczę się od życia i tak wiele wyniosę także z tych trudnych chwil... że pokocham mojego męża jeszcze bardziej i mocniej... że w końcu zacznę ćwiczyć jogę... że moje błędy zacznę traktować jako lekcje, a nie porażki... że będę miała szansę towarzyszyć tak wielu wspaniałym dzieciom w ich rozwoju... że zrezygnuje z nauczania w języku polskim, by więcej być a nie mieć... że otworzę dzisiaj szampana bo Marine powiedziała, że "la vie c'est une fête"  - życie to święto i należy z niego korzystać regularnie... że odnajdę prawdziwych przyjaciół różnych narodowości... że wbije sobie nóż w rękę wyciągając pestkę z avocado... że nie będę budzić się codziennie rano zadając sobie pytanie po co idę pracy, bo to wyda mi się ewidentne chociaż dzień wypłaty już znacznie mniej... że moja B. siedziała ostatnio na sofie obok mnie mówiąc mi o swoich planach na przyszłość, a ja ją zapytałam, co by zrobiła na moim miejscu bo lubię swoją pracę ale nie zarabiam tyle ile powinnam, na co moja już duża B. odpowiedziała, że "mam odpowiedź w sercu, że przecież kocham to co robię i dzieci, które spotykam każdego dnia"... że nasz już 10 letni S. będzie "połykał" dziesiątki książek i przygotowywał nam kolacje... że czasami będę płakać z bezsilności... że będę tęsknić tak bardzo za dotykiem bliskich osób z Polski... że spotykać się będę na wakacje z przyjaciółmi niewidzianymi od lat i będę się czuła, jakbyśmy rozmawiali wczoraj... że tyle osób odejdzie w niebyt, w śmierć... że każda wizyta w planetarium w Paryżu będzie dla mnie jak medytacja i odnalezienie połączenia z wszechświatem...że moja M. stanie się mamą 3 cudownych córek... że wśród bliskich znajdą się bliscy, którzy po wakacjach z nami staną się rodziną 6 osobową...  że dowiem się, iż trzeba przycinać bez po jego kwitnieniu i że mimo słabym warunków urośnie w naszym ogrodzie trawa... że w lesie tuż obok nas jest wiele jelonków rogaczów... że będę miała cudowną kuchnię... że oczy mojej "małej, dużej B" będą czymś w co będę wpatrywać się regularnie z miłością...  Że postanowię dzisiaj, że powrócę do Francji po mojemu... Jak do czegoś za czym tęskniłam, czego trochę mi brakowało. REBONJOUR!!!! :) Francja po mojemu:)