środa, 18 listopada 2015

chcę wierzyć...

Ostatnimi czasy o wiele mniej mówię, a więcej słucham... 
Nie zapomnę jako dziecko opowieści o wojnie. Jestem pewna, że wielu z Was słyszało nie jedną od swoich dziadków. Ja myślę, że część z nich usłyszałam za wcześnie. Gdy spadała gwiazda z nieba i słyszałam zdanie "pomyśl życzenie" przez długie lata myślałam "by nigdy nie było wojny"... 
Opowieści, który usłyszałam były okrutne, sprawiły, że śniły mi się koszmary i panicznie bałam się okrucieństwa wojny i potworów, którymi stają się ludzie. 
Mam uczucie, że ten koszmar dzieciństwa powraca. Powraca gdy patrzę na obrazy w telewizji, gdy próbuje w jakikolwiek sposób ustosunkować się do tego, co się dzieje obecnie blisko nas i niestety dalej od nas... Nie mogę patrzeć i zrozumieć tego, z jaką zimną krwią człowiek zabija człowieka bo reprezentuje inne wartości, bo pragnie władzy, bo jest nienormalny, szalony, owładnięty ideologią, bo tylko tak może przetrwać, bo jest psychopatą, bo jest zły, bo jest w nim czyste zło, bo nie wiem co... Mam poczucie, że po raz kolejny historia ludzkości się powtarza... 
Mam poczucie, że boję się, jaki świat zostawimy naszym dzieciom... W jakim świecie przyjdzie im żyć. Czuje ścisk w sobie, czuje że te dyskusje prawo i lewicowe tych co są za imigrantami a inni przeciw, za integrowaniem innych wyzwań, a inni za wyrzuceniem ich z europy, prześmiewanie siebie, dyskusje w mediach  nic nie zmieniają... och jakie to męczące... Dobrze, że to nie ja muszę podejmować decyzje ale i chce wierzyć, że te które zostaną podjęte sprawią, że będziemy mogli żyć spokojnie w Europie... Wierzę też, że musimy żyć normalnie chociaż jest trudno... Chce wierzyć, że wartości i dobro zwyciężą, z całych sił próbuje tego nie zatracić i gdy patrzę w twarz wszystkich dzieci, z którymi pracuję różnych narodowości, różnych wyznań, różnych charakterów, różnych kolorów skóry i w twarz przede wszystkim moich dzieci czuję, że chcę dać im dobry świat, w którym będą mogli żyć, który będą mogli tworzyć...
Od jutra będzie tydzień optymistycznych postów i optymistycznych słów bo głowa mi pęka. By zacząć już dzisiaj powiem, że dzieciaki rosną i mimo różnych przygód wszystko idzie do przodu. 
W rodzinie narodziły się nowe dzieciaki i wspaniale witać ich i mam nadzieję zobaczyć już w grudniu, a w naszych Rodzinach prawdziwy urodzaj w dzieciaki:) Cieszę się, że blisko Święta i że mimo zmęczenia jutro mogę iść do pracy, mogę spotkać dzieciaki, a popołudniu mogę spojrzeć na moje dzieci, które dają mi tak wiele radości. Chcę wierzyć i wierzę, że dobro zwycięża... Nie ważne jak bardzo jest to naiwna i infantylna myśl nie chcę nigdy jej zatracić... 
Śpijcie spokojnie... 

sobota, 14 listopada 2015

czarny piątek...

Czarne chwile z sercach... Chwile, gdy zastanawiasz się co się dzieje i gdzie jesteśmy jako ludzkość. Obozy koncentracyjne, doświadczenia wojny, wszystko co było tak krwawe i brutalne, opowieści naszych babć i dziadków o czasach wojny... Ja swoim wnukom będę opowiadać, że gdy mieszkałam w Paryżu w ciągu niespełna dwóch i pół roku zdarzyły się trzy ataki terrorystyczne... Jeśli Europa nadal będzie istnieć... 
Jestem przerażona, dotknięta... Czuje jak ideały nasze jako ludzi, którzy wierzą w dobro po prostu padają na ziemię. Jestem porażona do czego dopuściła się w swojej multikulturowej polityce Francja, Niemcy i jestem porażona, że dzieje się to tuż obok nas... 
Boję się o dzieci w szkole, boję się o Tadka gdy jedzie do Paryża bo od już jakiegoś czasu omijamy to miasto szerokim łukiem. Nie sposób nie odczuwać strachu. 
Całość potęguje fakt, że wizytują u nas nasi przyjaciele, którzy cały tydzień zwiedzali Paryż i byli w miejscach, gdzie uderzyli terroryści kilka godzin później. 
Na razie cali i zdrowi jesteśmy. Dzisiaj odwołane wszystkie aktywności dla dzieci i dorosłych: nie ma judo, nie ma mojej Literki, nie ma nic. Na ulicach dziwnie cicho... W sercu ścisk, pytanie co będzie jutro... 
Rozmowa z dziećmi, próba wyjaśnienia, przedstawienie wiary w siłę działania policji, wojska, rządu i komentarz Stasia;"To jest głupie, bezsensowne i okropne!" ... Tak synu to jest głupie, bezsensowne i okropne... 

niedziela, 1 listopada 2015

4 lata Basi...

Basia skończyła 4 lata. Było wspaniale, wzruszająco, z fajnymi dzieciakami, dużą ilością uśmiechów i emocjami. Basia jest wspaniałą, uśmiechniętą, czasami trochę wstydliwą dziewczynką z czymś niesamowitym w uśmiechu i spojrzeniu co sprawia, że zjednuje sobie ludzi z dużą łatwością, że nie sposób jej nie kochać. Jest otwarta na świat, z pasją uczy się wszystkiego, próbuje dziesiątki razy, nie poddaje się, żyje z pasją i uśmiechem. Jest moim słońcem o poranku. Potrafi poprawić humor w każdy nawet ponury dzień. Godzinami rozmawia przez telefon z Babciami. Uwielbia się uczyć, dostawać prezenty, jeździć na rowerze, ćwiczyć judo, chodzić po górach, zbierać kwiaty... Moja... Nasza... Basia... 
A ja dostałam pracę... Jutro zaczynam... Trzymajcie kciuki...