poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta!!!

To co niezwykłe przebija się przez ostatnie dni: to setki myśli, też tych związanych z naszym krajem, naszą ojczyzną, one wirują we mnie. Ponieważ jutro wieczór wigilijny, ponieważ wysłałam późno kartki, już dzisiaj chciałabym wykorzystać ten świąteczny czas by złożyć życzenia. Życzę Wam byśmy mieli w sobie siłę i gotowość by żyć szczęśliwie, uczciwie, w pełni swoich możliwości, pragnień. Niech nigdy nie zabraknie w nas sił, by realizować swoje marzenia, by mieć odwagę żyć także w ich rytmie. Życzę Wam miłości i przyjaźni bo to one są najistotniejszą częścią życia. Życzę fajnych, radosnych chwil, z których składać się może nasza codzienność. Życzę otwartości serc i umysłów, mądrości i wiary w dobro, które nieustannie istnieje na świecie i istnieć będzie. Radosnych, Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia!!!








sobota, 21 grudnia 2013

przedświątecznie

Gdzieś w sercu czuje, że przesadziłam z moim ostatnim wpisem, co umiejętnie zaznaczył pan T. Hmmm nie chce przepraszać za swoje odczucia i myśli ale zawsze warto wyjaśnić kilka spraw. Patrzę na mój kraj, mój kraj w którym chodziłam do szkoły, w którym znalazłam wspaniałych przyjaciół, który mnie wyedukował i stworzył tym, kim jestem dzisiaj. Patrzę na nasze doświadczenia historyczne, polityczne i widzę, że to nie lada ciężar. Chwała za to wszystkim tym, którzy pamiętają, że państwowe to nasze bo wynika z naszych podatków, ze wspólnie budowanej rzeczywistości, chwała za to tym, którzy wbrew wszystkiemu próbują tworzyć nową, radosną, twórczą, przyjacielską przestrzeń życia, chwała tym, którzy nie tylko chcą brać bo rozumieją, że możemy brać gdy coś też dorzuciliśmy do wspólnego, chwała tym, którzy nieustannie pamiętają, że jesteśmy społeczeństwem, które chce pomóc osobom w krytycznych sytuacjach życiowych. Mówiąc o niedojrzałości Polaków mówiłam o grupach osób wykorzystujących system w sposób chamski i świadomy, mówiłam o złodziejstwie, o głupocie, o braku klasy i niestety na sporo takich osób natknęłam się w ostatnich dniach. Ciągle wierzę, że gdzieś istnieje społeczeństwo, któremu chciałabym oddać potencjał swój i swojej rodziny, bo mam poczucie, że tutaj w kraju po prostu nikomu na tym nie zależy... Obym się myliła...
Święta coraz bliżej, my zdrowiejemy i dochodzimy do formy, spotkania z bliskimi obfitują w ogrom przyjemności i słońca w naszym życiu. Oj chwile z Mamą Browar przyprawiły o dużo wzruszenia. Te wspólne wieczory przy sączeniu wina i nieustanne pragnienie by skorzystać z pobytu jak najwięcej. Dzieci tak szczęśliwe z pobytu z dziadkami, Stasio szaleje we wszystkich możliwych miejscach zabaw maluchów i cieszy się używaniem języka polskiego.
Ja napycham serce wszystkim, co kocham w tym kraju...nastrój krakowskiego rynku, prażone orzechy, kiełbasa wiejska, zapach grzybów, piękne dekoracja świąteczne, wigilia tuż tuż:) chcę by moje dzieci znały tą atmosferę na zawsze, by nigdy tego nie zapomniały...śpijcie dobrze...

piątek, 20 grudnia 2013

nieświątecznie

Staram się nie narzekać w postach tego bloga ale coś we mnie pęka... Przyjechaliśmy do Polski oczywiście z planami i marzeniami, by spotkać się z wieloma osobami, by dzieci pobyły z dzieciakami polskimi znajomymi, rodziną... Tak ja chciałam poszaleć, odwiedzić stare kąty i... Basia dostała zapalenia spojówek i 3 dni zaraża, ja po 6 dniach bólu gardła przez który nie śpię od dwóch nocy zdecydowałam się na leczenie antybiotykiem. Ja całkowicie nieantybiotykowa połknęłam pierwszą tabletkę z ulgą, że może w końcu prześpię noc... Wszelkie plany imprezowe i inne legły w gruzach... Jestem wkurzona, do tego dochodzą różne chamskie zachowania choćby firmy pana T. Oj moja wizja pobytu mocno się zachwiała i po raz kolejny mam prosty wniosek: nie planuj nic... Przynajmniej dzieci korzystają z pobytu z dziadkami. Mam nadzieję, że za kilka dni będzie po prostu po naszych kłopotach zdrowotnych, pan T. też poczuje się lepiej po wyrwaniu i nie będzie tak strasznie spuchnięty.
Do tego to poczucie, że już chyba nie jestem u siebie... Albo nie chcę by Polska była moim krajem... Chyba to bardzo ostre słowa ale widzę jak zniszczono nasz kraj i ludzi... To jest tak smutne... Może warto wyemigrować na zawsze... Na razie musimy namówić jeszcze kilka osób i może ten kierunek za oceanem nie jest takim złym pomysłem na życie? nie wiem... Więc kochani znajomi rozważajcie wspólne starania o przeprowadzkę dużo dalej niż Francja ale może w dojrzałym społeczeństwie i z super systemem edukacji. Kanado... Liczę, że za kilka lat staniesz się naszym domem...

środa, 18 grudnia 2013

zerwana ze smyczy

Jesteśmy:) Polska i przylot bez kłopotów za to z lekkim przeziębieniem moim i zmęczeniem nas wszystkich gigantycznym. Dzieci tak szczęśliwe ze spotkania z dziadkami, że Basia odrzuciła mnie kompletnie i wszystko robi z babcią. Ja... Jestem tak szczęśliwa, że mogę zostawić maluchy i po prostu włóczyć się po mieście, spacerować, jeździć tramwajem, autem SAMA...Czuje się, jak spuszczona ze smyczy... Bez siku, kupy, jestem głodny, mamo nie chcę, mamo to, mamo tamto... Miesza się we mnie i kotłuje tyle emocji: radości ze spotkania z bliskimi, wieczór z przyjaciółkami z taką dawką radości energii i alkoholu:) Mam ochotę szaleć, biegać, imprezować codziennie... Przez chwilę mam ochotę zapomnieć, że jestem kurą domową... w końcu mam z kim zostawić dzieci... i chyba od tych emocji wkradł się w moje serce dziwny ścisk, który nie wiem, co oznacza ale sprawia, że ciągle pytam, kim jestem, gdzie jestem w swoim życiu, czego pragnę naprawdę. Może potrzebuje przeżyć drugą młodość a wiem, że to mało realne? Coś we mnie wyrywa się i wyrywa i w ogóle nie umiem siebie odczytać. Może to znów panienki ( pani ambicja zawodowa, pani instynkt macierzyński, pani rozsądek) urządziły we mnie jakieś dyskusje tym razem w niezrozumiałym języku. Jutro nowy dzień...
Mój dzielny mąż przeżył wyrwanie ósemki:)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

hotel przy lotnisku, jesteśmy nadal w paryżu:)

Tylko nam może się to zdarzyć i nie sposób tego nie opisać. Otóż wstaliśmy o 4 rano, wsiedliśmy do kosmicznie drogiej taksówki, która zawiozła nas na lotnisko i na miejscu pani grzecznie nam powiedziała, że nasz wylot jest jutro:) Cóż za zdziwienie, kartki z biletami wędrowały między nami tyle razy, tyle razy przyglądaliśmy się godzinie odlotu,a nie wiem, jak to się stało, że po prostu pomyliliśmy dzień:) Próba dostania się na bieżący lot okazało się mało opłacalna bo wiązała się z kosztami 1000 euro. Efekt: siedzimy w hotelowym pokoju przy lotnisku za zdecydowanie korzystniejszą cenę niż zmiana biletów lub taksówka do domu i jutro znów na lotnisko i wylatujemy jutro:) Oj śmiać mi się chce z nas chociaż nie ukrywajmy, że jesteśmy nieco zmęczeni i jutro znów pobudka o zbrodniczej porze:) Powrót do saint germain z taką ilością bagaży, bez auta, z dwójką dzieci okazał się całkowicie nieopłacalny:) Za to był obiad w nowo otwartej galerii handlowej przy lotnisku:) Cóż za genialny wynalazek taka galeria, gdy wylądowaliśmy bez zabawek, książek i planu na cały dzień. Pan T. dzielnie pracował a my wymyślaliśmy zajęcia, a  potem bawiliśmy się zabawkami z sklepie z zabawkami:)
Mam nadzieję, że jutro dotrzemy bez większych przeszkód i problemów. Trzymajcie za to kciuki. A czekały na nas już dzisiaj pyszne ruskie pierogi:) Cóż poczekają do jutra:)
Basia jest tak zmęczona, że zasnęła na siedząco jedząc obiad, nawet nie pogryzła ryżu:)
Czy nie sądzicie, że to prostu naprawdę zabawne:) ?
Do zobaczenia:)

niedziela, 15 grudnia 2013

startujemy:)

Za 5 godzin czeka nas pobudka wczesna na samolot o jakiejś zbrodniczej porze:) W końcu spakowani, dzieci śpią, a my po załatwieniu wszystkiego, co było do załatwienia, chwilę odpoczywamy przed krótkim snem. Oj ostatnimi dniami z pasją bawimy się drewnem i przysięgam, że daje nam to tyle radości i satysfakcji, że po prostu cieszymy się, jak dzieci:) Zrobiliśmy kilka prezentów, nie wszystko zdążyliśmy powycinać, pomalować, polakierować ale przecież jest poczta więc po powrocie do Francji ruszamy z kolejną partią i kolejnymi planami. Ponieważ nie sposób nie podzielić się z Wami tym, co zajmuje nas ostatnio:) podzielę się:) Pan T. i ja ładnie współdziałaliśmy:)




Jutro wyruszamy, nie było nas chwilę w kraju i jesteśmy zdecydowanie podekscytowani. Basia bardzo, bardzo:) Stasio wraca do czegoś co pamięta zdecydowanie lepiej, dla Basi to jednak duże przeżycie, co dzisiaj było widocznie jak na dłoni. Pomyślałam, że ponieważ jedziemy na Święta do Polski to dzisiaj napiszę, co mi się podoba we Francji:) Podoba mi się wiele, wiele rzeczy: to, że mieszkamy w kraju, w którym obowiązuje zdecydowanie większa kultura bycie sąsiadem, gdy sąsiad robi remont łazienki to w windzie przeprasza na piśmie sąsiadów za uciążliwe hałasy. Podoba mi się szkoła, chociaż pewnie mamy szczęście do nauczycielki i placówki, ale system tutejszej wczesnej edukacji (pomijając ciągłe wakacje) jest fajny, inspirujący, a przedszkole pełne mądrych zabawek, ciepłych, uspołecznionych dzieci, mądrych pedagogów. Podoba mi się to, że tak łatwo tutaj o zakup dobrych produktów do jedzenia: śmietana to prawdziwa śmietana, nie ma podróbek masła i nie muszę doczytywać się ile procent tłuszczu ma masło bo masło to masło 85% tłuszczu. Podobają mi się tutaj sklepu z ubraniami:) Podoba mi się większy luz w wielu kwestiach, także tej w podejściu do dzieci, do ich wychowywania. Zdecydowanie zobaczyłam jak można być fajnym rodzicem, bez orbitowania i skakania wokół dzieci. Pozwoliło mi to także zobaczyć, jak dzieci uczą się wtedy być ze sobą wspólnie, liczyć na siebie i swoją pomoc. Podoba mi się międzynarodowość miejsca, w którym mieszkamy, ta wzajemna wymiana różnych doświadczeń, różnego podejścia do życia, macierzyństwa. Podobają mi się uliczne wyprzedaże i las blisko nas:) 
Za chwilę wyjeżdżamy do Polski, ale ja bez żalu i smutku wrócę za kilka tygodni do swojej codzienności i swojego życia tutaj. Myślę, że dzieci także bo część naszego życia jest tutaj. Stasio ma tutaj swoich przyjaciół, nie zapomniał o kolegach z Polski i oczywiście liczę na spotkania z nimi ale tutaj też już ma bliskich. Zaskakuje nas tak bardzo gdy okazuje się, że zna kolejne słowa, a my nie mamy o tym pojęcia:) Liczę, że po Nowym Roku ruszy żłobek Basi i ona zacznie uczyć się francuskiego. 
Tak więc startujemy:) Cieszę się na spotkania, na Święta, na czas w gronie bliskich:) Bardzo się cieszę:) Do zobaczenia:) 

czwartek, 12 grudnia 2013

Kilka spraw ostatnio podniosło mi ciśnienie do tego stopnia, że miałam ochotę naskrobać posta pełnego jadu, złości i przekleństw. Do tego doszło znów tajemnicze przeziębienie Basi z nieprzespanymi nocami i moja decyzja o konsultacji  u lekarza ale jak to we Francji w sytuacji pilnej czekam na wizytę dni 3 i to jest i tak bliski termin:) W tym czasie sytuacja zdrowotna Basi mocno się uspokoiła ale ze względu na lot idę się skonsultować. Newsy ch...owe z pracy pana T. dotykające mocno absurdu i złodziejstwa ale w tym aspekcie złodziei pełno tak w firmach, rządzie i nawet wśród osób bliższych, co przyprawia o prawdziwy ból serca. Chyba jednak im dłużej żyje tym bardziej potrafię złapać głęboki oddech, zdystansować się i złapać to, co mam tu i teraz. Wspaniałe dzieci, słońce które dokładnie rozświetla moją twarz właśnie gdy piszę tego posta, cudownego pana T., którego nie sposób nie kochać, przyjaciół i rodzinę, których za chwilę uściskam z pełną siłą i mocą.
Może na ziemię sprowadziły mnie też troski bardzo bliskich nam osób... Bo gdy w grę wchodzi zdrowie i życie, wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Tak więc myślę teraz ciepło o Tym Kimś, kto od kilku lat ma energię, siłę i ochotę by siadać przy stole z kartką papieru, z długopisem i pisać... pisać listy do mnie, czytać moje i odpisywać. Nie, nie nie jakieś maile mówię o papierowych listach, które trzymane w dłoniach nabierają całkiem innej mocy i wyrazu, wyciskają łzy z oczu a w sercu tworzą poziom bliskości, który trudny jest do zdefiniowania.
Złość uleciała za mocą Tuwima i jego wspaniałego wiersza "Całujcie mnie wszyscy w dupę":) Polecam bo myślę, że sam autor musiał borykać się ze sporymi emocjami, by stworzyć taki wiersz:) Mnie rozluźnia:)
Na koniec o czymś wesołym. Basia przeżywa prawdziwą fascynacją nowymi słowami, szczególnie tymi kwiecistymi, które usłyszała z naszych ust lub starszego brata. Tak oto słowo "niesamowicie" jest używane kilkanaście razy dziennie "Mamo piękna ta książka, podoba mi się niesamowicie", "biegnę niesamowicie", a zaraz potem jest określenie "biegnę szybko jak błyskawica" albo "jestem szybka jak błyskawica":) Fascynacja światem zwierząt i ich kategoryzowanie stało się po prostu pasją Basi i dzisiaj nawet usłyszałam, że  mamy plastikową "kozę morską". Faktycznie ten konik ma pyszczek podobny do kozy;)
Stasio szczęśliwy w przedszkolu, ma swojego przyjaciela i koleżanki, jest częścią grupy i po prostu jest dobrze:) A czy coś mówi? Nie mam pojęcia, wiem, że na pewno zna trochę słów po francusku ale do mowy jeszcze chyba długa droga:) Ale ma czasu tyle, ile będzie mu trzeba:) Posłucham jeszcze raz Tuwima:)


poniedziałek, 9 grudnia 2013

przedświątecznie

Chyba już myślami odpływam do Polski:) Ale  jednak zdecydowałam się na umycie okien i ogólne porządki, standartowo tonę w prasowaniu ale dzisiaj wieczorem mam zamiar się z tym uporać bo wypadałoby przed wyjazdem. Zaczyna się układanie jakiegoś grafiku, by zaspokoić wszystkich pragnienia i uspokoić tęsknoty te małe i duże:) Za nami ubieranie choinki, którą już się cieszymy i która według dzieci była konieczna, by odwiedził nas Mikołaj, było sporo radości z prezentów i te emocje:)
Sobota związana z moją małą aktywnością zawodową a potem po prostu pragnienie serca by odpocząć. Ciągły brak auta sprawił, że wsiadłam na rower i pojechałam załatwić kilka spraw, bez dzieci, bez ciągłego: siku, jeść, pić, ona mnie bije, on mnie bije itd. Cóż bywają chwile gdy naprawdę jestem tym zmęczona, a brak kogokolwiek, z kim moglibyśmy zostawić dzieci i odpocząć od nich, sprawia, że chwile przeciążenia po prostu się zdarzają. Na szczęście pan T. wykazał dużo poziom zrozumienia. Pobyłam więc na zakupach przedświątecznych SAMA, rower i lodowaty wiatr we włosach ukołysał wiele moich myśli, wątpliwości, dylematów. Pozornie niby to nic nie zmienia, a jednak ta filtracja różnych emocji zrobiła mi zdecydowanie dobrze.
Niedziela w świątecznej atmosferze "Literki", cóż pierwszy raz na jakimś przedstawieniu Stasio po prostu głośno i radośnie śpiewał i... Ja zajmowałam się innymi dziećmi i nie słyszałam tego, a pan T. nacisnął dwa razy przycisk w aparacie i owa przełomowa chwila nie została uwieczniona na filmie, ani zdjęciu, ani nawet w moim wspomnieniu:( Pierścionka też nie znalazłam. Za to zbliżam się do końca wielkiej segregacji zdjęć z prawie 4 lat życia naszego z dziećmi, by stworzyć w końcu albumy. Praca ciężka, zdjęcia rozrzucone w różnych miejscach ale już praca bliska skończenia.
Pan T. eksploatuje piłe włośnicową i efekty jego pracy coraz mocniej mi pokazują, jak wiele mnie z nim łączy i generalnie... jest świetny i praca w drewnie jest czymś, co może stać się kolejną pasją życiową i super jeśli będzie wspólna:) Dostałam właśnie dostawę farb, podkład i lakier by dokończyć jego dzieła i chyba domyślacie się, że lekko się obawiam wziąć pędzel w ręce, gdy widzę ile pracy włożył pan T. w wycięcie tych wszystkich elementów, ale cóż, raz się żyje:)
Budowanie życia z moim panem T. daje mi ogrom radości, dlatego pewnie dzisiaj kiepsko znoszę perspektywę jego braku koło mnie:) Za tydzień jednak nacieszymy się wyjazdem do Polski. Uwierzycie, że naprawdę jestem lekko podekscytowana? Nie wiem też czy uwierzycie, że za kilka dni minie PÓŁ ROKU jak tutaj jesteśmy?

czwartek, 5 grudnia 2013

o wszystkim i niczym:)

Nie wiem, jak to możliwe, że nie pracuje jeszcze, mam jedynie dwójkę dzieci i 3 pokojowe mieszkanie, a ciągle coś się dzieje i przez ostatni tydzień chodziłam spać po 2 w nocy. Wpadłam w wir budowania świątecznej atmosfery w skutek czego Św.Mikołaj odwiedził dzieci już dzisiaj:) Choinka została ubrana, robot kuchenny wyrobił ciasto na pierniki, a Staszek z Baśka naprawdę całkowicie samodzielnie zrobili całą resztę. Patrząc jak Staś radzi sobie z wałkowaniem ciasta, pomyślałam, że powinien robić pierogi. Wykrawanie szkło świetnie dwójce. Efekt: pyszne i ładne pierniki ale lukrowaniem podzieliliśmy się bo dzieci wyjadały tyle lukru, że zabrakło:) Suszona pomarańcza w tym roku wysuszona przez termoobieg:) okna umyłam niestety rękami bo maszyny stosownej do tego nie posiadam:) Dzieci zadowolone ale zamku nie złożyliśmy bo dzieciaki były padnięte już.  
Sporo różnych rzeczy się działo ale pomyślałam, że cześć zachowam w tajemnicy, by mieć co opowiadać gdy przyjedziemy, co niewątpliwie już wkrótce:) Teraz muszę tylko przygotować się i spakować:) Zostało 10 dni:) Obawiam się, że będzie tyle gonitwy i tyle spraw do załatwienia że zabraknie nam czasu by chociaż trochę się ponudzić ale spokojnie:) 
Jeszcze jedno zadanie pilne do wykonania: wybranie zdjęć by stworzyć album Basi bo ta zapytała dlaczego Stasio ma, a ona nie... oj głupio mi się zrobiło, że ciągle nie znalazłam na to czasu więc bez dyskusji zajmę się tym w weekend, tym bardziej, że już dwa lata zdjęć mam posegregowane, zostało jeszcze około 1,5 roku:)
Tymczasem zaczynam moją małą pracę w styczniu:) Udało mi się także dowiedzieć wszystko, co niezbędne związane z moją sytuacją zawodowo- ubezpieczeniową. Powiem szczerze wśród wszystkich urzędów i telefonów, jakie wykonałam najbardziej konkretna informacja i najbardziej fachowa porada, poparta konkretnymi dokumentami, aktami prawnymi, spotkała mnie w dziale międzynarodowym NFZ. Naprawdę można psioczyć na różne rzeczy ale poziom obsługi, szybkość wysyłania mi dokumentów itd. jest w porównaniu do Francji: królestwa biurokracji, naprawdę bardzo szybki. Chyba nie za często ktoś pisze coś pozytywnego o NFZ:) także pomyślałam, iż się im należy dzisiaj:) 
Do tego pan T. wrócił:) Zawsze to sprawia sporo radości:) Jutro nowy dzień:) Święta blisko:) 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Basia i świnka:)

Dzisiaj nic pisać nie będę:) Basia zabawia się wyciętymi przez Tatę puzzlami- świnką i chciałam jej dzisiaj zrobić zdjęcie, by pokazać Panu T. (jak wróci) jak jego córa się bawi prezentem:)
Nasz dialog:
B.- Mamo... nie rób zdjęcia, bawię się świnką!
Ja - Ale chce pokazać Tacie, jak fajnie się bawisz świnką.
B. - Czy ja nie mówiłam? Nie rób zdjęcia, nieee, niee, niee:)

Efekt:)