Wracając do wakacji: do Polski poleciłam z prawdziwym przekonaniem, że po dwóch latach będzie to przemiły pobyt ale nie wywoła już tych emocji, mokrych oczu gdy będziemy wracać do Francji. Jakże się myliłam... Jak tym razem powrót przebiegł pełen ścisków żołądku i sercu... Czas mijał bajecznie, mimo upałów: spędzałam dnie z dziećmi, rodziną, chrześnicą, dzieci były szczęśliwe mogąc swobodnie wyrażać się po polsku a ja czułam się wspaniale. Spotkania z bliskimi osobami, Moja Rodzina, Moje Kobiety, Moje Dzieciaki, Moi Przyjaciele... Czas z Wami był jak balsam dla duszy. Powrót okazał się trudny bardzo... Po trzech tygodniach i także ważnych spotkaniach z ważnymi osobami, w mej głowie pojawiło się wiele wniosków, wiele przemyśleń... To szczególnie te Kobiety, który są gdzieś kilka kroków przede mną w wędrowaniu przez życie ofiarowały mi sporo mądrości i zdań, które zostały w głowie... Pożegnanie z moimi Rodzicami nie obyło się bez moich łez...
Dalszy kierunek naszych wakacji, po 3 tygodniach w Polsce, to południe Francji: le Grau du Roi i cała masa naszych wyobrażeń o tej mieścince, która okazała się czymś zupełnym, co było w naszych głowach. Minęło kilka dni, gdy nasi przyjaciele z Wrocławia dołączyli do nas i gdy odkryliśmy z cała radością moc południa Francji: ciepłego Morza Śródziemnego, niekończących się promieni słońca. Było wspaniale: było wspaniale bo dzieciaki mieli przy sobie wspaniałą pannę N. i panicza W., z którymi zabawa i eksplorowanie świata było radosne i piękne. Ja po raz kolejny zrozumiałam jak ważne, piękne i wartościowe dla nas jest "wakacjowanie" z bliskimi.
Powrót i... początek posta...
Sesja z Ewą była wspaniała: każdego roku na mojej twarzy potrafi uchwycić coś, co jest na niej wypisane... To zdjęcie gdy patrzę na morze w świetle księżyca... To wszystko czym jestem teraz...
Do czarnej dziury wpadam co chwilę i mozolnie z niej wychodzę, by znów do niej wpaść i pewnie i znów wyjść... Daje sobie czas... Czas... czas... śnijcie dobrze... Na koniec trochę wakacji byście nie zapomnieli, jak wyglądamy...