piątek, 18 października 2013

zielona jesień i kolejny bunt Stasia

Czuje się wspaniale:) Ja naprawdę nie wiem, jak to możliwe ale po prostu jest mi tutaj tak dobrze. Słońce przebija się przez zielone liście i wysokie drzewa za oknem, cienie skaczą po drewnianej podłodze:) Męża widzę kątem oka, a drugim okiem Basie, która śpi na balkonie.  Krótka chwila wolnego czasu, szklanka wody i tyle przyjemności. Czuje się na fali. Niby nic się nie dzieje prócz codzienności, trosk znów związanych ze Stasiem w przedszkolu, ale po prostu jest mi wspaniale. Lubię swój dom, swoją rodzinę, to, że w końcu nie muszę tęsknić za mężem,  to że dzieciaki rosną i wkrótce rozpocznie się nowy etap mojego życia związany z poszukiwaniem pracy i to nie we własnym kraju. Gdzieś tam oczywiście się boję, że nie uznają mojego dyplomu ale wysyłam dobre fluidy:) Może do nich dotrą i wszystko fajnie się zakończy:)
Staśko znów w przedszkolu ma gorsze dni. Myślę, że próbuje mną manipulować całkiem nieświadomie, bo po lepszych dniach i mojej radości przychodzi w tragicznym nastroju i w przedszkolu tak dokazuje, że idzie do pani dyrektor bo pani nie jest w stanie ogarnąć jego zachowania... Ja do tej pory wplątuje się w tą sieć jego nastroju i myślę, że może trzeba znaleźć inne przedszkole z bardziej  indywidualnym podejściem. Wczoraj jednak powiedziałam DOŚĆ. Powiedziałam to sobie, nie pobiegłam od razu do przedszkolanki, przytuliłam go, zaprowadziłam do domu, był w humorze wisielczym i zabrałam Basiulę na rower, Staszek został sam  w domu z pracującym Tadkiem. Wiatr we włosach, stadnina koni, zapach lasu uspokoił też moje emocje, a mój syn w samotności, w ciszy i spokoju uspokoił i swoje myśli i wieczorem miał świetny humor. Rano powiedziałam pani, że Staszek powiedział mi, że "w przedszkolu mnie biją". Pani była w szoku chyba takim jak ja, opowiedziała o tym, jakie zrobił postępy, w czym nadal jest problem i że absolutnie nikt nie kieruje wobec niego agresji nawet dzieci. Zresztą dzieci są wspaniale i przyjacielskie wobec niego, tylko Stacho ma muchy w nosie. Naprawdę dziwię się, że z uporem próbują nawiązać z nim kontakt. Także myślę, że Staszek ciągle walczy... Walczy byśmy wycofali się z pomysłu jego w przedszkolu. Dzisiaj z prawdziwą złością powiedział mi: "nie otworzę się ani na język, ani na dzieci, ani trochę mojego serca nawet nie uchylę". A ja po prostu złapałam luz i staram się go wspierać ale nie stanę na głowie by było mu dobrze. Oddaje trochę odpowiedzialności jemu za to, jak będzie się czuł w przedszkolu. Głęboki oddech i do przodu. Dzisiaj zaczynają się wakacje i dzieciaki mają dwa tygodnie wolnego. Ogarniam ten czas i planuje kilka wycieczek bo nikt z Was małpy zielone nie zmobilizował sił i nie przyjechał do nas na ten czas. Wybaczam przez grzeczność:)
Czy więc mam prawo czuć się szczęśliwa mimo że moje jedno dziecko nie jest? Myślę, że mam:) Czuje promienie słońca i wiatr we włosach, marzę sobie i cieszę tym, co mam teraz. Nie odkładam bycia szczęśliwym, zadowolonym na jutro, podejmuje wysiłek by być po prostu zadowoloną. Zresztą czuje się hojnie obdarzona Przez Siłę Kierującą Życiem, wierzę, że jestem jej częścią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz