Basi urodziny za 3 dni ale dzisiaj świętowaliśmy w małym ale ciepłym gronie rodzinnym z ciocią Agnieszką, którą dzieciaki uwielbiają:) Było też połączenie z dziadkami przez skypa. Basia bardzo się przejęła, mocno zawstydziła i nawet małe łzy poleciały ale tort i radość pozwoliły zapomnieć o emocjach:) Pierwszy raz tort "czekoladowa dokładka" przygotowana na bazie czekolady linda nie wyszła tak jak powinna ale trudno. Nie polecam tej czekolady do wypieków. Postarałam się o stworzenie radosnej, jesiennej dekoracji i ta sprawiła maluchom mocno radości. Na naszym stole zagościły także żelkowe szaszłyki i polska galaretka:) Pozwoliłam maluchom jeść do woli, co jest prawdziwym świętem, tak jak żelki:) Ale w końcu urodziny to urodziny:) Były też prezenty i wymarzona hulajnoga dwukołowa, taka jak starszego brata tylko w kolorach dziewczęcych:) Drugie imieninowe ciasto dla męża i ciągły brak pomysłu, co mu kupić z tej okazji. Oj nie ma trudniejszego człowieka do kupowania prezentów jak mój pan T.
Ponieważ czuje się zwyczajnie zmęczona:) Będą tylko zdjęcia:) Dalszych opisów brak:) Prócz tego, że mój mąż zrobił przegrzebki i były wyśmienite, mimo mojego braku pociągu do owoców morza to danie wychodzi mu zjawiskowo:) Zdjęcie też umieszczę, a jak przecież nie codziennie pan T. robi coś do jedzenia:)
Oj i na koniec bardzo ważne... Dziękuje Wszystkim kochanym: Babci jednej, drugiej, Dziadzowi, Ciociom i Wujkom, Kuzynom i Kuzynkom, Przyjaciołom za pamięć o urodzinach Basi, o nas. Za listy, paczki, ciepłe słowa, głośne sto lat i cały ogrom wsparcia i przyjaźni przesłanej przez te wszystkie gesty. Naprawdę DZIĘKUJEMY:) Myślę, że na naszej drodze życia pojawiło się mnóstwo wspaniałych osób i nawet nie wiecie jak bardzo to doceniamy... Mam nadzieję, że kiedyś w moim wymarzonym domu, którego jeszcze nie mam, urządzę gigantyczne ognisko z toną jedzenia i ciast. Będą namioty i litry wina, dzieci będą biegać, a ja powiem Wam wszystkim, ile dla mnie znaczycie. Póki nie ma domu mówię tutaj:) A niech świat o tym usłyszy, wspaniałych ludzi mamy wokół siebie:)
Bo Wy jestescie wspaniali, ciepło i serdeczni i tacy wlasnie ludzie lgna do Was :)
OdpowiedzUsuńCudowne przyjęcie! Piekny tort i szaszlyki i jak zawsze radosne fotki :)
Uwielbiam Was!
Twoje posty zawierają w sobie zawsze tak wielki ładunek emocji, najczesciej Pozytywnych, zarazam sie nimi i zazdroszczę podejścia do życia. I tej wrażliwości, ciepła i życiowej mądrości...
Dziękuje Ania za ciepłe słowa. Tęsknie za Wami i nastawiam się na to odwiedzenia Was w kielcach:) chciałabym poznać stasia już:) i zobaczyć jak zmieniła się zosia:)
UsuńZgadzam się z wpisem powyżej:) I dołączamy się do życzeń dla Basi! Sto lat!:) Solenizantka wygląda uroczo:) Myślę, że urodziny dziecka to dla matki prawdziwe urodziny (ja przeżyłam bardziej niż swoje wspominając poród minuta po minucie;)
OdpowiedzUsuńOj całkowicie to rozumiem... Ja na ogól na urodzinach moich dzieci zalewam się łzami w momencie dmuchania świeczki, ale tym razem Basia się zalała łzami więc ja pozostałam spokojna:) ach i te porodowe wspomnienia...
Usuń"Mam nadzieję, że kiedyś w moim wymarzonym domu, którego jeszcze nie mam, urządzę gigantyczne ognisko z toną jedzenia i ciast. Będą namioty i litry wina, dzieci będą biegać, a ja powiem Wam wszystkim, ile dla mnie znaczycie"- Matkooooooo jak Ty mi to z ust wyjęłaś??? Też marzę o domu... i zieleni wokół i ciastach i spotkaniach ze znajomymi, żeby chodzić boso rano po trawie i szaleć z dziećmi na wolnej przestrzeni...tego miasto nigdy nie zapewni....a takie chwile pozostaną w życiu na zawsze! Kiedyś też będę mieć dom!!! serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń