sobota, 5 października 2013

wiosna życia

Lubię to miasto: Saint Germain En Laye... Wiecie, że nigdy Kraków nie przekonywał mnie do swoich atutów ani atmosferą, zabudową, organizacją przestrzeni. Chociaż wspomnieć tona:)  Kochałam Wrocław, jako miasto pełne możliwości i jakby nie było miłości mojego życia, kochałam tamtejszy Uniwersytet, który rozszerzył moje horyzonty. Tutaj czuje się tak jak wtedy na 4 roku studiów, że wszystko może się udać. Czuje, ze nikt nie wypromuje mnie za mnie samą,  nikt nie będzie wierzył we mnie za mnie, pragnę być nadal mamą ale coś we mnie rwie się do wszelkich innych aktywności. Mogę być tym, kim jestem dzięki mojemu Tadeuszowi...Mam nadzieję, że On o tym wie... i wiele innych rzeczy, które są w moim sercu... Gdzieś jednak w tym samym miejscu pojawia się głęboka wiara, że mój czas na pracę i zarabianie po prostu nastanie mimo, że wyjazd do Francji nieco utrudnił. Po prostu chce wierzyć, że wszystko przede mną więc wierzę:)
Poznaje dużo ludzi, wiele nowych znajomości, kontaktów, to jest tak przyjemne i ekscytujące:) Jest tyle rzeczy, spraw, tyle planów, życie nabrało takiego tempa. Chciałabym by dni miały zdecydowanie więcej godzin bo to czasu najbardziej mi brakuje na realizacje nawet drobnych rzeczy. Ustawiam sprawy priorytetowo więc rodzina i bliscy na I miejscu:) Co w planach? Jak wszystko ruszy to napiszę:) Tymczasem czeka na mnie 10 metrów materiału na zasłony + 3 m na doszycie jednej w sypialni, niebo do łóżka Basi, 2 albo 3 niedokończone zabawki, w końcu ogarnięcie salonu bo prócz stołu w końcu znalazły się w nim wszystkie meble, bleh i inne zobowiązania. Jednak chyba taki rytm zdecydowanie lubię:)
Na dzisiejszy wieczór przyda się dawka przyzwoitej muzyki, która ukołysze myśli:) Sting na początek wystarczy:) Myślę dzisiaj o tęsknotach o tym, jak bardzo mam ochotę uściskać moich Rodziców, Brata i jego "Ekipę", Rodzinę Tadzia,  Moje Kobiety, zobaczyć jeszcze raz te ciężarne, które za chwile już nie będą w wersjach 2w1:) Kocham te rozmowy o 2 w nocy, gdy pojawi się potrzeba, na lini Francja-Polska:) Uwielbiam słyszeć głosy szczęśliwych nowożeńców, te nowe rozdziały które zapisują się w historiach bliskich. Cieszę się, że wszyscy Ci Ludzie są... Tęsknie? tak, tęsknie... tęsknie też fizycznie, bo tyle bliskich chciałabym po prostu przytulić... Stasio powiedział dzisiaj do mnie "Mamy tutaj małą Polskę i dużą Francję, nawet nasze flagi są do siebie podobne". Bardzo wierzę w to, że i On tutaj zostawi ogrom swojego serca. Nie chce nas pozbawić korzeni. Bo te na zawsze będą w naszych sercach... Moja przyjaciółka prognozuje, że tutaj zostaniemy, mój brat założył się o to z moją mamą:) Chyba o szampana:) Ja uśmiecham się na te wszystkie sugestie:) Przyszłość niech pozostanie znakiem zapytania. Nie potrzebuje gotowych odpowiedzi. Wiem jedno; to mieszkanie, moja rodzina, to miejsce, to miasto, to co mnie otacza- czuje się tutaj tak dobrze, tak spokojnie, jestem w dobrym miejscu. Do tego 30 lat to chyba prawdziwa wiosna życia:) Chwilo trwaj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz