wtorek, 8 października 2013

rozterki i basia w koszyku

Kolejny maluch z nami:) Uwielbiam wiadomości, które potwierdzają narodziny dzieci:) To takie wzruszające, dodatkowo jak rodzi się kolejny Staś:) Gdy więc widzę na zdjęciach te małe rączki... och przewraca się we mnie wszystko. Basia pożegnała smoczek i w ten sposób straciła już chyba ostatni atrybut wczesnego dzieciństwa: nie ma pieluch, smoczków, butelek, łóżeczka małego, a Basia zachowuje się jak duża dziewczynka już od dawna... Nieuchronnie zastanawiam się, czy to już koniec mojej przygody z macierzyństwem. To jest ten moment gdy właśnie wszystko wywraca się do góry nogami. Najchętniej miałabym kolejne dziecko i poszła do pracy ale nie do końca widzę taką opcję w warunkach, w których się znaleźliśmy tutaj. 3 dzieci i ja sama bez pomocy? Z drugiej strony nie wiem, czy uda mi się tutaj zastartować zawodowo we Francji więc po co marnować czas, warto mieć dzieci. Tym sposobem odwieczne zastanowienie i moje i Pana T bez wniosków i dalszych zastanowień bo i po co. Odwieczna dyskusja biologicznych zapędów, instynktów i hormonów, którymi chyba zostałam hojnie obdarzona i rozsądku, może wygody, poczucia bezpieczeństwa, ambicji, aspiracji. Ktoś dysponuje mądrą radą?:)
Basia wykończona tym ważnym wydarzeniem czyli "odsmoczkowaniem" nie daje rady zdrzemnąć się w ciągu dnia bez swojego utraconego uspokajacza, wieczorami zasypia długo. Pewnie dlatego wczoraj padła nam w samochodzie, gdy jechaliśmy na zakupy i jako, że nie mieliśmy wózka wymyśliliśmy rozwiązanie alternatywne. Sprawdziło się idealnie i wzbudziło sporą dawkę uśmiechów i rozczulenia, a i zakupy wykonane szybko i sprawnie:) Postanowiłam umieścić zdjęcie:)




Stasio trochę nieswój, chyba znów jakieś jesienne przeziębienie. Momentami jest lepiej, momentami gorzej, ale idzie do przodu. Wiem, że wszyscy mówią o szybkich zdolnościach dzieci do aklimatyzacji i nauki języka ale chciałabym rzucić na to lekki powiew realizmu. Dzieci nie aklimatyzują się w miesiąc i nie uczą się języka tak szybko. Szczególnie dzieci starsze, których zdolności językowe są bardziej skomplikowane niż "Mama, Baba, Dziadzia". Potwierdza to także przedszkolanka Stasia, która zajmuje się dziećmi wielojęzycznymi. Najczęściej to trwa około rok ale bywa że i dłużej. Ja widzę małe światełko w tunelu i oby powiększało się z dnia na dzień.
Tymczasem wzywa mnie góra prasowania :( Także koniec przyjemności a czas na obowiązki. Będę to prasować chyba dwa dni:)

2 komentarze:

  1. Kochana, macierzyństwo Ci się nie kończy, nie masz pojęcia, ile jeszcze przed Tobą. I uwierz, niejedno wyzwanie przed Tobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki koniec macierzyństwa, moja kochana, mamusia (i to cudowna) to Ty zostaniesz do końca życia :) Na pewno przed atkba wiele cudownych momentów w roli mamy. A i na kolejnego potomka przyjdzie czas, jeśli tak uznacie :) Ja zreszta widzę cię w roli mamy trojeczki Słodkich blondaskow ;)
    Trzymam kciuki za realizacje wszystkich planów - jakie by one nie były. I gratuluje odsmoczkowania Basi! Masz racje, tu juz duża dziewczynka - no i przecież juz za chwilke kończy 2 latka :D a zdjęcie z zakupów rozbrajajace :D
    Zdrowka dla Stasia!

    OdpowiedzUsuń