czwartek, 14 kwietnia 2016

żeglowanie w kierunku raju

Już kwiecień. Drzewa przed oknami z każdym dniem zmieniają postać, liście stają się coraz większe, forsycje i magnolię już przekwitły, ptaki uparcie poszukują miejsc do wicia gniazd, moja kurtka zimowa została schowana do szafy a zimowe buty czekają na generalne czyszczenie i pastowanie przed kilkumiesięcznym odpoczynkiem w szafie. Dzieciaki biegają z radością po parku, dzieci w szkole w końcu chcą wychodzić na przerwy na podwórko i wystawiają swoje małe twarze do słońca. Ja pracuje, po dwóch tygodniach stresu, konfrontowanie się z frustracją rodziców, dzieci, i też i swoją, przyjmowaniem na siebie sporej dawki emocji, po ścisku w żołądku, który towarzyszył mi co rano przyszedł moment uspokojenia. Emocje przeszły jak wielka fala i nastał spokój, radość o poranku. Budzę się  z uśmiechem, że idę do pracy i zdobywam doświadczenie, realizuje się, spotykam z dzieciakami. Nie zawsze jest różowo, nie zawsze jest kolorowo i idealnie ale idę do przodu i to mnie cieszy. Czego uczy mnie to doświadczenie? Że mogę iść na przód, że mogę robić coś dobrze, będąc nieidealną, będąc sobą, będąc nieperfekcyjną. To prawdziwe mierzenie się ze sobą... Skoncentrowanie się na tym, co tutaj i teraz, na dzisiaj i jutro, a nie na tym, co będzie za kilka miesięcy. Czuję, że po prostu realizuje się w swojej drodze zawodowej, w swoim rozwoju profesjonalnym, że jest tak jak ma być, że życie jakoś nas prowadzi.
Zbliżają się urodziny Stasia... 7 lat... Przyjeżdżają moi rodzice, małe wakacje dają dwa tygodnie spokoju i wytchnienia, trochę czasu by przygotować się na następny rok pracy. Niedługo miną 3 lata jak jesteśmy we Francji...

Nie sądzicie, że czas mija zbyt szybko? Dzisiaj rozmawialiśmy z dzieciakami o śmierci, o duszy, o umieraniu, o spotkaniu dusz, o tym w co wierzymy, co jest ważne, co jest wartościowe, jak ważne jest być razem w rodzinie, jak ważne jest żyć pełnią, żyć miłością i przyjaźnią... Uwielbiam te wieczorne rozmowy przy kolacji, te chwile, gdy buzie nie zamykają się i jest tyle pytań, czasami łzy w oczach, szczególnie tych niebieskich, w których tonę nieustannie... 
Och chciałabym by jeszcze kiedyś dane mi było doświadczyć tego wspaniałego spotkania ze swoim dzieckiem, jego charakterem, jego wzrastaniem, jego dojrzewaniem. Nie przypuszczałam, że towarzyszenie moim dzieciakom w rozwoju będzie dawało mi tyle radości i szczęścia. 

Na koniec dwa zdjęcia:) Basia ponad 4 lata temu i dzisiaj w przeddzień balu wiosennego w przedszkolu o temacie "Cyrk", gdzie wystąpi jako tancerka. 



Oj kim będziecie moje duże maluchy... Obyście żyli w pokoju i miłości, szczęściu i zdrowiu... Mam nadzieję, że oni wszyscy dobrze wiedzą Basia, Staś, pan T., moja rodzina, przyjaciele, że jesteście najpiękniejszym i najważniejszym, co mogło  mnie spotkać w życiu... To jak kochani? Śnijcie spokojnie... i podsumowując dyskusje z moimi szkrabami: wierzę, że tak czy owak spotkamy się raju:)