wtorek, 29 kwietnia 2014

5

5 lat... 
mądry 
wrażliwy 
inteligenty 
ciekawy świata
kochający książki
mały konstruktor
pomysłowy
twórczy
indywidualista
wolny 
kreatywny
opiekuńczy
kochający przyrodę
nasz
kochany
Staś
bądź zdrowy, szczęśliwy i mądry...



Jest tyle dróg, jest tyle wyborów, tyle trudów i tyle piękna... Gdy patrzę w Jego oczy widzę cały Świat... Gdy się urodził 5 lat temu, gdy go przywitałam poczułam wszechogarniającą mnie miłość. Dzień Jego urodzin to dla mnie wielkie święto... Niezmiennie towarzyszy mi wzruszenie... 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

kolory i zapach wiosny

Powrót do codzienności. 7:20 dzwoni budzik i jak zwykle włączam co najmniej dwie drzemki by moje ciało i oczy mogły się otworzyć i zwróciły się do pokoju dzieciaków, gdzie trzeba ich obudzić po dwóch tygodniach leniuchowania wakacyjnego:) Aż strach pomyśleć, że od września moje wstawanie na studia przesunie się na 6:20 rano, wracać będę nie wcześniej niż o 18... Och tak się cieszę na tą szansę i nie wiem, jak przyzwyczaję się do spędzania z dziećmi zaledwie godziny, dwóch dziennie... Jednak wszystko we mnie krzyczy, że to czas dla mnie, mojej edukacji, że to krok w kierunku spędzenia swojego życia na realizowaniu własnej pasji i zainteresowań w sposób profesjonalny.
Mam nadzieję, że nie zabraknie nam tego, co daje nam krótki wypad w pole rzepaku... Głębokiej radości ze spokojnego bycia razem, blisko siebie...
Będzie fotorelacja bo oddaje nasze nastroje i radość tamtych chwil.







niedziela, 27 kwietnia 2014

gdy wyjeżdżają goście...

Och co to był za tydzień. Jak wiecie państwo Ł. odwiedzili nas:) Czułam się, jak na prawdziwych wakacjach, ile pozytywnych emocji, ile wspaniałych wieczorów, fajnych chwil i to poczucie, że dobrze mieć blisko siebie przyjaciół. Nasze mieszkanie okazało się absolutnie wystarczające by pomieścić nas wszystkich, nasze osobowości, nasze przyzwyczajenia:) Było beztrosko i spokojnie, dzieci nawiązywały fajne relacje, duży Staś z małym Stasiem odnaleźli czarodziejskie porozumienie, mimo 4,5 roku różnicy wieku:) Dziewczyny przegadywały się czasami w sposób wyjątkowo zabawny ale dzisiaj wieczorem zasypiająca Basia pytała, gdzie Zosia i kiedy będą u nas znowu. Było tak beztrosko i po prostu bezproblemowo. Gdy więc dzisiaj żegnaliśmy się i machaliśmy długo na pożegnanie w moich oczach zakręciła się łza... W domu pusto i cicho, jakby brakowało nam Kogoś, czegoś... Przy kolacji pusto przy naszym stole. Tak, tak to są chwile, w których uświadamiam sobie, co w Polsce jest takiego, co sprawia, że moje serce tęskni. Nie tęsknie za miejscami, za jedzeniem, za mentalnością, tęsknie za bliskimi... Po za tym Państwo Ł. są tak wspaniałymi ludźmi do zwiedzania, podróżowania, wspólnego mieszkania, że pozostaje czekać i cieszyć się na wspólne wakacje:) Jednak coś dzisiaj mocno mnie zakuło w sercu, gdy wyjeżdżali...
Zostawili wspaniałe wspomnienie miło spędzonego czasu, cieszę się, że poznaliśmy małego Stasia bliżej i jego pozytywne podejście do życia, jego wieczny uśmiech, radość życia i kompletną bezproblemowość. Cieszę się, że mieliśmy okazje pobyć z Zosią, jej cudownym "dwulatkowym" podejściem do życia, z jej poznawaniem świata, jej uwielbieniem do nowych wrażeń, podróżowania, zwiedzania, z jej żywym zainteresowaniem naszym domem.
Za to wczoraj był prawdziwie kobiecy wypad do Paryża:) Och na długo pozostanie w naszej pamięci:) Było wino, dużo, dużo śmiechu, prawdziwie babskich pogaduch, bardzo późny powrót do domu w prawdziwie wesołych nastrojach i pozostaje mi mieć nadzieję, że taki wieczór po prostu się powtórzy:) Asia: www.grugrubleble.blogspot.com i Ania: www.matkabrowar.blogspot.com było wspaniale:)
Przyda się trochę fotorelacji z ostatnich dni:)






wtorek, 22 kwietnia 2014

marzenia

Przyjaciele dotarli. Przejechali 1600km samochodem z dwójką malutkich dzieci... Dla mnie  to bohaterzy, którzy pięknie pokazują nam, jak dobrze jest się przyjaźnić, jak wiele można, gdy tylko się chce. Jest nas 8 w naszym mieszkaniu, a ja czuje jakby tak po prostu było idealnie...Dzieciaki są wspaniałe i nie wspomnę o tym, że o to Państwo Ł. Browarowie:) zostali dzisiaj z moimi pociechami, bym ja w spokoju mogła się udać na rozmowę kwalifikacyjną. Pan T. musiał wyjechać i oto ratunek przyjechał z  Polski. Wspaniale jest tak razem:)
Tymczasem w euforii radości i zmian, które czekają nas w życiu: dostałam się na studia. Rozmowa okazała się fajna, ciekawa, budująca, interesująca. Jestem  z siebie zadowolona:) Zostałam zaproszona do kręgów Montessori i ... Nie wiem, jak to się dzieje, że  musiałam przyjechać tutaj by odnaleźć się w samej sobie, w swojej tożsamości jako pedagog, jako kobieta, jako matka. Jestem szczęśliwa... Czeka mnie rok ciężkiej pracy, wyzwań, poświęceń ze strony moich Rodziców, którzy postanowili mi pomóc, pana T., którego praca solidnie dofinansuje moje plany edukacji zawodowej... Jestem całym sercem gotowa... Jestem szczęśliwa... Chwilo trwaj:) dobranoc:)

sobota, 19 kwietnia 2014

wielkanocne wariacje

Och kochani. Tak jak postanowiłam w czwartek rano obudziłam się i wyzdrowiałam. Siła własnego oddziaływania na siebie, siła czosnku i dobrych  myśli: zaskoczyły nawet mnie i ucieszyłam się prawdziwie:) Niestety okazałam się jedyną, która zwalczyła chorobę z pomocą sił naturalnych. Basia wczoraj znów miała gorączkę, nie wspomnę o panu T. który wyglądał wczoraj wieczorem BARDZO kiepsko... Rano wielkie poszukiwania lekarza, który przyjął by nas na szybko i na szczęście już o 10 wszyscy dostali leki i antybiotyki. Basia do południa czuła się tragicznie, a ja próbowałam coś przygotować z racji Świąt, och marudziła, płakała ale wieczór i kolejna dawka leku przyniósł poprawę. Liczę, że do poniedziałku będzie po sprawie i nie będziemy stanowić zagrożenia dla naszych Gości:) Ufff... posprzątałam także i mam zamiar jutro świętować i jeść upieczone przeze mnie ciasta:)
Mam nadzieję, że wszyscy wybaczą mi za to, że nie zdążyłam zadzwonić, wysłać kartek... Ten tydzień chorowania wywrócił wszelkie plany do góry nogami. Wybaczcie...
Dla mnie w tym roku Święta są szczególne bo z pomocą Biblii Świat w obrazkach wprowadziłam moje dzieci w opowieści związane z chrześcijaństwem. Doszłam do wniosku, że żyją tutaj tak laicko, iż nie sposób nie przedstawić czegoś, co jest integralną częścią kultury i tradycji w Polsce. Zależy mi na tych korzeniach... Także dzieci wysłuchały wielu historii biblijnych a dodatkowo wiedzą już, czym są w istocie Święta Wielkanocne. Jestem z tego zadowolona, bardzo. Dało to szanse dla mnie na inne odczucia w związku ze Świętami.
Ponieważ już późno chciałam życzyć Wam Drodzy Czytelnicy Wesołych Świąt Wielkanocnych : pełnych refleksji, zadumy, spokoju, uśmiechu lub tego, czego od nich potrzebujecie, pragniecie, co dla Was dobre.
Dla Tych, którzy wierzą: Wesołego Alleluja!!! Dla Tych, którzy nie wierzą miło spędzonego czasu w gronie bliskich. Dla wszystkich mokrego lanego poniedziałku :)
Ściskam Was bardzo mocno!!!

środa, 16 kwietnia 2014

postanawiam wyzdrowieć:)

Postanawiam wyzdrowieć. Oj przez ostatnie dni prócz zmęczenia, uczucia bólu w każdym mięśniu mojego ciała, braku głosu i choroby dzieci, trawiły mnie od środka różne ciężkie myśli więc za radą Pani Polny Kwiat oglądnęłam dwa filmy, które czekały na oglądnięcie od dawna "Pamiętnik pozytywnego myślenia" oraz "Dwoje do poprawki" :) Tak, tak, tak taka dawka optymizmu była mi potrzebna:) Rozlało się to we mnie rozkosznie i ciepło i postanowiłam, że pora wyzdrowieć, że ciągłe uczucie osłabienia mija, zjadłam dwa ząbku czosnku (fuj), zjadłam kilka kiwi, melona, jabłka, faszerowałam siebie i dziećmi witaminami naturalnymi w każdej postaci, plus herbaty z miodem, sokiem malinowym. Teraz postanawiam, że przez noc mój stan polepszy się znakomicie i obudzę się całkiem prawie zdrowa. Tymczasem pan T niedomaga i tylko słyszę jak zaczyna go dusić w gardle... Pora wziąć głęboki wdech i przygotować się na to, co czeka mnie wkrótce:) Tak, tak prócz przyjeżdżających Browarów:) czeka mnie przyspieszony termin rozmowy:) upsa:) może powinnam oglądać teraz filmy tylko po francusku ale trudno:) Odrobiona optymizmu w wersji polskojęzycznej nie zaszkodzi:) Jutro więc obudzę się zdrowa i pełna sił:) Nowej energii przybędzie mi masa. Tym optymistycznym zdaniem:) zakończę życząc Wam radosnego czwartku:) dobranoc:) 

niedziela, 13 kwietnia 2014

niedziela i królewna

Siedzimy w domu, dzieciaki zaczynają się nudzić, Stasio już znacznie lepiej, gorączka ustąpiła, ja kaszle ale jest nieco lepiej. Zielone liście miło powiewają za oknem, ja trochę rozbita nie mam ani weny, ani siły więc umieszczam tylko zdjęcie Basiuli, obiecane dziadkom i powracam do zdrowienia.


sobota, 12 kwietnia 2014

zdrowiejmy szybko

Wczoraj było święto wiosny, czyli przed wakacjami wiosennymi, dzieci przebierały się i paradowały po ulicach dzielnicy. My także przygotowaliśmy się do święta, strój przygotowany i nad ranem obudził mnie Staś z gorączką prawie 40 stopni. Także święto wiosny odeszło w dal i mimo łez zostaliśmy w domu. Dzisiaj rano wstałam ja z dziwnym uczuciem, że oto i ja dołączam do grupy zarażonych i tak oto po pracy (przed którą specjalnie zafundowałam sobie ibuprofen) jestem kompletnie powalona: och boli mnie wszystko, nawet oczy, mięśnie... Jak dobrze, że mamy pod ręką paracetamol i ibuprofen i możemy się nimi ratować. Nie mam siły ani energii na nic chociaż w pracy nią tryskałam. Uwielbiam moją pracę, uwielbiam dzieciaki, uwielbiam!
Swoją drogą nie chorujemy często ale tym razem od miesiąca ciągle coś przyplątuje się do nas i zrażamy siebie wzajemnie. Za to mamy ponad tydzień by wyzdrowieć przed przyjazdem naszych przyjaciół. Takie wizyty osób, które bardzo lubimy sprawiają, że ja jestem w swoim żywiole: sprzątanie idzie radośnie więc mamy już umyte okna, wyprane dywany, na generalny porządek czeka pokój dzieci i wymycie podłóg:) Dekoracje świąteczne powoli zapełniają nasz dom i to nie jest tak, że oto mam ambicje być idealną panią domu. Oj nie... Po prostu jest to rodzaj radości, która wypełnia mnie i dodaje energii i uruchamia różne pragnienia. Także czekamy:) Lubię, gdy ta atmosfera udziela się także dzieciom najbardziej podatna jest Basia, która fikcyjnie dzwoni do Państwa Ł: " hej Ł. przywieziecie nam trochę krówek, a Zosia będzie spała ze mną w pokoju":) Niezmiennie szeroko się uśmiecham do tych słów i mojej córy:)
Ponieważ ciało po prostu odmawia mi posłuszeństwa zniknę pod kołdrą, by dać swojemu ciału dojść do siebie.  Och jak dobrze w takich chwilach męża, który zabierze zdrową B i pozwoli mi trochę odpocząć.
Udanego weekendu! U nas będzie pod hasłem: zdrowiejmy:)

sobota, 5 kwietnia 2014

piwo blanc:)

Piwo blanc krąży w mojej krwi więc Zielono mi :) Niewątpliwie mam dobry humor:) Mimo przejechania dołem zderzaka naszego samochodu po krawężniku (osioł, osioł, osioł :) ) nie będę się przecież zadręczać:) Dzień w pracy fantastyczny. Pora więc przyznać się otwarcie: uwielbiam swoją pracę. Są różne rzeczy, które odkrywamy w swoim życiu ale odkrycie swojej pasji i połączenie jej ze swoim zawodem jest moim szczęściem więc dążę nadal do realizacji swoich celów.
Dzieci nasze przeszły samych siebie w miauczeniu i marudzeniu ale trudno niech tak będzie:) Tydzień konstruktywny, dużo spraw załatwiliśmy, wiele radosnych rzeczy robiliśmy. Stasio miał okazje poznać zwyczaje francuskie w związku z prima aprilis i jego ryba wisi nad jego łóżkiem do dnia dzisiejszego:) Basia znów odnajduje się radośnie w żłobku. Pogoda cudowna, wielkie drzewa za oknem całkowicie zazieleniły się w dosłownie dwa dni, dzięki czemu podziwiam ich swobodny szum każdego poranka. Na balkonie pojawiły się zalążki dwóch truskawek, posadzone rośliny przyjmują się i  rozkwitają, rosną i cieszę się, mówię do nich:) Wkrótce odwiedzi nas Mama Browar z Rodziną, co przyprawia nas o WIELKĄ radość:)
W sklepie rozmawiam z radością z ludźmi, macham pani ze sklepu z winem... Czy potrzebowałam tej Francji, by poczuć tą pełnie w sobie? Coś we mnie mówi, że tak... Więc chwilo trwaj...

Krótka fotorelacja z życia dzieciaków:)



środa, 2 kwietnia 2014

"Mamo ona mnie dręczy"

Mam wspaniałe dzieci. Mój syn był dzisiaj przez 8 godzin idealnym pacjentem, mimo głodu bo musiał być długo na czczo, mimo zmęczenia i wielu różnych ludzi, badań był idealny! Naprawdę jestem z niego dumna i z tego, jak już wiele rozumie... Decyzją naszą i lekarza czekamy na datę niewielkiego zabiegu.

Tymczasem z powodu kompletnego zmęczenia będzie tylko zapis rozmowy moich pociech przy śniadaniu:
B: Co robisz Stasiulku? Czytasz sobie? Co tam czytasz? Tytusa czytasz? Gdzie jest Tytus? A co jesz Stasio?
S: Basia, nie mów do mnie chce sobie jeść w spokoju! Czytam o Tytusie w czołgu.
B: Ale co robisz Stasiulku? Kocham Cię Stasiulku? Dobre masz płatki kukurydzianowe? Co pijesz Stasio? Kakałko nie kakao? Soczek też masz? A gdzie masz Tytusa? Mów do mnie Stasiu.
S: Mamo ona mnie dręczy!
Ja: Ale jak Cię dręczy?
S: Ona ciągle do mnie mówi...

Generalnie taka sytuacja zdarza się często i ciągle z tą samą siłą rozśmiesza do rozpuku, czyż damska i męska natura może tak wyraziście eksponować się już w tak młodym wieku:)