wtorek, 5 listopada 2013

zwyczajny jesienny dzień

Odwykłam od nieprzespanych nocy więc dzisiejsze nocne wędrówki moich dzieci nieco mnie zaskoczyły i sprawiły, że czuję się nieco niewyspana. Mam nadzieję, że to nie zwiastun choroby tylko zmarznięcia w nocy. Tak bo ja należę do grupy ludzi, które uważają, że lepiej spać w chłodzie niż w "parówce". Do tego uważam, że częste wietrzenie siebie i dzieci zapobiega chorowaniu. Mój pan T. woli się przegrzewać i uważa, że wychładzam mieszkanie. Może wychładzam ale dla zdrowia;) Jednak dzisiaj zdecydowałam się na włączenie kaloryfera u maluchów:) Chcę się wyspać;)
Co u nas? W sumie to po prostu jesień, leje całymi dniami, wymyślamy nowe rozrywki chociaż Basia niepocieszona, że Stasio poszedł do przedszkola, a ona jeszcze nie chodzi do żłobka. Jest natomiast tak kreatywna i radosna w naszym byciu razem:) Mam ochotę ją schrupać.
Stasio dla "nieodmiany" przeżywa swój bunt nieustannie ale za to w przedszkolu jest naprawdę często chwalony za osiągnięcia edukacyjne: rysunki, prace matematyczne itd. Tutaj to szkoła pełna parą i nic na to poradzić nie można więc akceptujemy to i już. Za to respektowanie zasad grupowych kuluje na jedną i drugą nogę. Dobrze mieć przyjaciółkę, która na co dzień współpracuje z różnymi przypadkami dziecięcych przejawów buntu i potrafi w chwilach kryzysu okiełznać moje emocje i doradzić, co zrobić. Dziękuje Ci pani M:* Tak, tak myślę, że przyjaźń to prawdziwy skarb.
Dni mijają spokojnie i już za chwilę trzeba będzie robić ozdoby świąteczne:) Ciesze się na perspektywę pobytu okołoświątecznego w Polsce, na spotkania, uśmiechy i uściski. Cieszę się także, że będę mogła kupić nowe książki dla dzieciaków bo brak nam nowych, polskich tytułów.
Sen mnie wzywa i nie mam zamiaru z tym walczyć. Śpijcie dobrze, bo sen potrafi ukołysać nasze umysły:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz