poniedziałek, 18 listopada 2013

japońskie pierogi

Jak zwykle choroba dopada Basię później i prezentuje swoją siłę w jej małym ciele wtedy, gdy Stasio już  jest w świetnej formie. Myślę, że w czwartek wróci do przedszkola bo czuje się już naprawdę nieźle. Tymczasem księżniczka nie czuje się świetnie a raczej fatalnie, prawdziwie fatalnie. Stacho mógłby już zaliczać spacery, ale jak to zrobić gdy Basia gorączkuje i od jutra jestem sama?:) Zorganizuje Stasiowi zabawę na balkonie:) Ot i mój pomysł:) Staram się traktować choroby, jako niezbędną drogę do ukształtowania odporności na całe życie ale żal mi mojej małej. Dlatego gdy Basia pyta "po co jest chora" opowiadam jej historię o armii przeciwciał, które tworzą się w jej ciele.
Tymczasem mój pan T. buszował w kuchni:) Muszę się pochwalić, że co jak co ale ostatnimi czasy naprawdę realizuje sporo swoich pomysłów w zakresie kuchni japońskiej i owoców morza. Uwielbiam jego zupę ramen i myślę, że czas bym i ja zaczęła ją przyrządzać:) Dzisiaj natomiast miałam okazje zjeść pierogi japońskie, na które miałam gigantyczną ochotę. Miło, gdy to nie ja jestem osobą przygotowującą kolację:) Pierogi natomiast to niebo dla kubków smakowych:) Cóż ma ten mój pan T. rękę do realizacji oryginalnych pomysłów w kuchni. Do tego jego dobra organizacja tego, co i jak robi i absolutny porządek w kuchni po prostu mnie dzisiaj oczarowały:) Oj znamy się tyle lat, a tak łatwo nie dostrzegać swoich talentów.
Góra prasowania nieco mnie straszy ale chyba w końcu stawić jej czoło:) Dzieci czekają na Mikołaja i znów było zastanowienie, co zrobić, bo tutaj Mikołaj przychodzi do dzieci w święta, a u nas 6 grudnia.. W efekcie rozwiązałam problem i powiedziałam, że rozmawiałam z Mikołajem i ten stwierdził, że skoro są Polakami to i prezenty będą tak jak w Polsce. Dla nas wygodniej bo prezenty, które dzieci sobie wymarzyły nie będą musiały być transportowane, a pod choinką znajdą się KSIĄŻKI po polsku, na co wszyscy z utęsknieniem czekamy:)
Czas choroby, spędzony w domu wcale mnie nie obciąża, ani nie nudzi. Rozpoczynamy świąteczną manufakturę ozdób na choinkę, kartek, zdjęć i wszystkiego innego, bo zrobienie ich zajmuje wiele czasu a my już mamy ochotę powoli czuć, że święta się zbliżają:) Może faktycznie posiadanie większego mieszkania sprawia, że przebywanie w nim jest przyjemniejsze? Nie ma problemu, by każdy znalazł swój kąt i miejsce wyciszenia i spokoju. Lubię to miejsce i nasz dom, lubię życie nasze wspólne.Czuje znajomy wiatr w żaglach:) ciepły nastrój w sercu, oj to chyba te pierogi dodają mi skrzydeł:) Marzę o wypadzie do Akiko:) To przyjemne uczucie rozchodzi się w mnie: poczucie, że życie mnie prowadzi w dobrą stronę, w dobrym kierunku, w odpowiednie miejsca, do odpowiednich ludzi. Tęsknoty tęsknotami, nie przeszkadzają cieszyć się tym, co tu i teraz. Przyjemnego wieczoru:)

5 komentarzy:

  1. Zupa Ramen Pana T. to faktycznie majstersztyk :) Aż mi ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekaj, czekaj jak do nas przyjedziecie:) Jak tylko pan T. coś przygotowuje albo ja kręce lody to mówimy: "Jak przyjadą do nas Ł. to im zrobimy":) nie pozostaje Wam nic innego jak nad odwiedzić:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I taki jest plan - luty albo pierwsza połowa marca :) Szukajcie terminu kiedy Wam pasuje i możemy szukać biletów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy mówią, że przyjadą a nikt nie przyjeżdża więc kupujcie bilety i dajcie nam tylko znać i już:) każdy termin nam pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też już tęsknię do świąt ;) prezenty obmyślone, niektóre już prawie, że czekają na obdarowywanych, tylko że jeszcze w moich szafkach ;) albo głowie... :) troche mi brak tego ciepłego nastroju w sercu, ale mam nadzieje, że kiedyś i ja się doczekam

    OdpowiedzUsuń