Tymczasem po trzech tygodniach pobytu w przedszkolu Stasio staje rano pewnie i z wyprostowaną głową i mówi bonjour i au revoir na tyle głośno i pewnie, że pani przedszkolanka zawsze go usłyszy:) Magiczne słowa wkradają się do jego języka, jak uśmiech, bieganie z kolegami. Ciągle tęskni ale widzę, że świat tutaj staje się coraz bardziej jego rzeczywistością. Basia co rano płacze, że też chce zostać w przedszkolu, a na placu zabaw nie potrafi zrozumieć, że po polsku jej nikt nie zrozumie. Dla niej także przyjdzie czas:)
Jest mi błogo i szczęśliwie. Chwilo trwaj po prostu... Ponieważ wino już krąży w mojej krwi to nie będę pisała zbyt wiele, by nie okazało się, że powstały jakieś twory i głupoty, których potem będę się wstydzić;) Po za tym mój ukochany blisko mnie i chce już wpaść w jego ramiona:) On mnie udusi za te osobiste "wynurzenia";) Znów znajome uczucie: nie ważne, gdzie mieszkasz i żyjesz: to co masz w sercu wędruje razem z Tobą, gdziekolwiek jesteś. Wszystko jest w nas pod warunkiem nie doświadczania sytuacji ekstremalnych. Jutro znów wstanie słońce, dzieci obudza mnie znajomym stukotem stóp o parkiet i może i ja zmobilizuje siły, by przywitać dzień wizyta piekarni po ciepłe bułeczki albo croissanty:)
Zawsze buzia się uśmiecha, kiedy czyta się Twoje radosne posty... Uwielbiam Cię - taką pełną optymizmu, kwiecistych opisów i radości z życia!
OdpowiedzUsuń