piątek, 27 września 2013

goście, goście :)

Pierwsi Goście u nas:) Dzieci prawdziwie szczęśliwe, uradowane obecnością cioci i wujka, my także. Nie ma jak kolacja i wino w towarzystwie tak znanym, lubianym i pełnym przyjaźni:) Uśmiechy, ciepłe słowa, możliwość gadania do późnego wieczora, śmiech. Za śmiech odpowiedzialny jest głównie mój Pan Tadeusz bo chyba wszyscy, którzy Go znają wiedzą, że należy do grupy żartownisi i chwała mu za to. Przysięgam, że często gdy jakiś ciężki dzień za nami, a On jak zwykle ze swoją energią chichocze przy komputerze i za chwilę przychodzi z nim by pokazać mi kolejny zabawny film, zdjęcie itd, rozkłada mnie na kawałki i uśmiecham się także. Ten znany chichot i gadanie głupot, żartowanie jest czymś, co uwielbiam bo pozwala uczynić życie po prostu radośniejsze, lżejsze. Po prostu lubię to:)
Co do spraw przedszkola to odwidzieliśmy je wspólnie i porozmawialiśmy z Nauczycielką Stasia. Wyartykułowaliśmy wszystkie nasze uczucia i myśli o przeciążeniu dzieci, o braku swobodnej zabawy, o innych przyzwyczajeniach naszego syna, o różnicach kulturowych i przede wszystkim o tym, że uważamy, iż jest mu bardzo trudno, że ma w sobie ogrom emocji i ma prawo sprawiać kłopoty, bo co ma zrobić ze swoją frustracją. Pani przyjęła też piktogram i powiedziała, że spróbuje nim pracować ze Stasiem, zobaczymy, czy się uda (niestety go nie sfotografowałam ale pewnie kiedyś do mnie wróci). Kalendarz sprawdza się bo prócz słońc i chmur umieszczamy na nim ważne wydarzenia. Dzięki niemu, Staś rozumie także kiedy idzie do przedszkola, a kiedy do "Literki", a kiedy ma wolne. To jak poukładanie spraw w jego głowie. Pani chyba też uznała, że bardzo się przejmuje, może za bardzo... Ja sama uważam, że za dużo uwag biorę personalnie do siebie. Przynajmniej mam refleksje, że to robię i liczę, że uda mi się to zmienić. Liczę, że Stasio w końcu nauczy się języka i pewnie będzie mu wtedy lżej i łatwiej. Chyba nie możemy nic zrobić prócz dużej dawki wsparcia, przytulania, rozmawiania i rozładowywania jego frustracji.
Za to Basia codziennie rano płacze, że ona też chce do przedszkola albo żłobka mówi "po co w grudniu, teraz, teraz". Oby jej start w placówce okazał się łatwiejszy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz