Nic dodać, nic ująć... Ręce pana T. opanowały do perfekcji przygotowywanie dań japońskich. Moje serce podbite...
wtorek, 23 września 2014
wielkie słowa bez słów...
Hmmmm... Czy znacie sposób na wydłużenie doby? Czy mogłabym nie spać kilka dni? Czy mogłabym mieć więcej czasu? Żyje w zawrotnym tempie, oddycham głęboko, próbuje zorganizować się tak, by nadążać z pracami pisemnymi, lekturą... By przy tym wszystkim być nadal mamą, żoną...W tych wszystkich chwilach potrzeba mi czasami wsparcia... Ale tak oto dzisiaj w południe otworzyłam mój pojemnik na obiad, wiedziałam, że pan T. przygotował mi coś do zjedzenia wieczorem ale to co zobaczyłam... sprawiło, że dosłownie łzy stanęły mi w oczach... Można mówić "kocham", "szanuje", "doceniam", "wierzę w Ciebie" w różny sposób ale... Można też inaczej...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ojej jaka miłość :D
OdpowiedzUsuńAle fajowo :) I to miłość właśnie...
OdpowiedzUsuńRewelacja, aż mi ślinka pociekła :) T. staje się mistrzem w kolejnej dziedzinie :) I widzę że nowe Bento, bo tamto pamiętam biało-szare :)
OdpowiedzUsuń:))) kochany jest ten mój braciszek, a Twój mąż:))) Serce rośnie!!! I ślinka cieknie:)))
OdpowiedzUsuńTrochę Ci zazdroszczę, ale cicho sza:)))
OdpowiedzUsuńNormalnie nadajecie się do cyklu pt.: "Taka miłość się nie zdarza: ;))
OdpowiedzUsuńcudowne i prawdziwie wzruszające ....
OdpowiedzUsuńmój J. mógłby mi ewentualnie kanapkę zrobić i to już bez warzywa :D