wtorek, 2 września 2014

"...i wakacji nadszedł kres, wszystko to w letnie dni..."

Po cudownych wakacjach, awarii internetu, ostatnim wolnym weekendzie pełnym zbierania warzyw i owoców na okolicznej farmie, po zapachu gotowanego kompotu i ciasta ze śliwkami zostają wspomnienia i bukiet zjawiskowych mieczyków na stole. Dzieci miały ostatni wolny dzień przed jutro rozpoczynającym się rokiem szkolnym. Basia idzie pierwszy raz do przedszkola, Stasio mam nadzieję będzie szczęśliwy z odnalezienia swoich kolegów i znajomych miejsc. 
Życie biegnie do przodu... A ja od wielu dni nie potrafię sklecić jednego posta... Jest tyle do napisania, tona myśli przelewa się w mojej głowie tyle, że sama nie wiem, jak je opisać... O wakacjach tak ładnie napisała Matka Browar i tyle zdjęć zaprezentowała, że możecie i tam odnaleźć nas i dzieciaki moje. 
Po wakacjach doświadczyłam ogromne trudnych uczuć związanych z powrotem do Francji. Chyba naprawdę od lat nie miałam tak kiepskiego nastroju. Chyba zadałam sobie ważne pytanie, czego ja chcę od życia w sensie prawdziwie całościowym. Oczywiście plan na ten rok jest do realizacji, budzi wiele strachu ale i radości, jest nam tutaj dobrze, szczęśliwie ale... Jak Wam ująć w słowa to, że ani w Polsce nie było jak u siebie, ani tutaj tak nie jest... Tak w Polsce nie pasuje mi trochę rzeczy, tak i tutaj nie jestem z wszystkiego zadowolona. Bardziej doświadczone znajome, które mieszkają tutaj już po 10 lat uspokajają, że to uczucie towarzyszy kilka lat, potem powoli zanika... Wszędzie znajdują się ludzie, których po prostu masz ochotę omijać szerokim łukiem i szkoda nawet pisać o nich jedno zdanie. Pytanie, czy wszędzie na świecie możesz odnaleźć bliskie sercu osoby... Co z tymi, którzy tak bliscy sercu i pozostawieni dość daleko... 
Brak mi tutaj tego życia w zgodzie z cyklami natury. Pewnie dlatego tydzień pobytu w Polsce spędziłam nad garnkami robiąc dżemy, powidła i pakując smaki i zapachy cudownych polskich owoców, by móc je odnaleźć tutaj. Może potrzeba nam z panem T. ziścić nasze pragnienie małego domu z dala od wszystkiego ale blisko siebie i bliskich i sensu tego, co klaruje się w naszych duszach... Widzę jak Stasio odnajduje się także w tych samych nastrojach i pragnieniach. Co będzie? Tego nie wiemy więc niech nas los prowadzi,a nasze marzenia niech zaklinają rzeczywistość. 
Na koniec wspomnienia z wakacji:) Oto nasza wspaniała ekipa, bez której wakacje nie byłyby tak cudowne i pełne beztroski. Dziękuje Wam SERDECZNIE!!!!!!!!!!!


I nasz anioł na ziemi... Jej radość życia nie pozwala nie śmiać się każdego dnia...



I nasz mądry bohater, kochający morze tak bardzo jak ja... 




6 komentarzy:

  1. Domyślam się tylko, jak to musi być trudno odnaleźć siebie w obcym kraju... 4 miesiące w Szkocji dały mi kopa, uświadomiły jak bardzo kocham moje dwa miasta, moje miejsca, moich ludzi... Tyle że ja mogłam odliczać dni do powrotu, do konkretnej daty, kiedy wszystko wróciło do normy. Wam jest o tyle trudniej, że żyjecie w niejakim zawieszeniu, bo z tego co mówisz, Francja raczej nie będzie Waszym domem już na zawsze... Całuję Was ciepło i życzę powodzenia Basi i Stasiowi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam by wyszło aż tak pesymistycznie. Po prostu w moim sercu czasami jest trudno ale z powrotem do przedszkola i spotkaniem wszystkich bliskich tutaj mój humor znacznie się poprawił:) A gdzie będziemy żyć? Nie mam pojęcia na razie tutaj i niech będzie nam jak najlepiej. Ciekawa jestem, jak Zosia dzisiaj... U nas po obiedzie były łzy...

      Usuń
  2. trzymam kciuki za odnalezienie tego miejsca Wam bliskiego :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie...
    bedzie dobrze- my od miesiąca we FR-też pewnie na "jakiś" czas... synek właśnie dziś pierwszy dzień w przedszkolu i ani me, ani be po francusku
    Już pytał podczas obiadu, dlaczego dzieci były dla niego niemiłe,dlaczego go szarpały i krzyczały polako... ech- czytałam Pani opisy początków Stasia i tak bardzo boje się o mojego synka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może skontaktujemy się ze sobą mailami mój to zaspa.karolina@gmail.com :) Nie martw się na zapas... To ciężkie zdarzenie dla dziecka ale jak opowiem Ci z jaką radością dzisiaj mój Staś przyszedł do przedszkola to odzyskasz humor... pozdrawiam i spróbujmy porozmawiać mailami albo na fb, mogę też zadzwonić.


      Usuń
    2. O, tutaj jest mail :) a ja szukam po świecie :)
      mój numer to:
      758 606 237,
      a mail: eutrapelia@wp.pl
      na fb jestem pod swoim imieniem i nazwiskiem :)

      Usuń