piątek, 3 stycznia 2014

coraz bliżej powrotu

Ostatni przystanek przed powrotem do Francji. W końcu mój własny, działający komputer otrzymany od mojego pana T. :* i dzięki temu możliwość napisania kilku słów. Och dzieje się bardzo wiele, "wypełniamy plan" spotkania z bliskimi. Dostrzegam jak trudno jest to ogarnąć gdy przyjeżdża się dwa razy do roku do kraju... Ale przysięgam Wam, że to cudowne uczucie gdy wszyscy gościcie nas z taką czułością, opiekuńczością... Dziękuje więc za wszystkie pachnące pościele, pokoje dla nas i naszych dzieci, za podarki, za upieczone ciasta, polskie śniadania i obiady, smaki, za którymi tak bardzo tęskniliśmy, za ciepłe ramiona, uśmiechy, telefony i całe Wasze wysiłki, by przyjąć naszą familię, by spędzić z nami trochę czasu. Oj i strasznie mi przykro, że nie uda się nam zrealizować wszystkich planów, odwiedzić wszystkich, których bardzo byśmy chcieli odwiedzić, liczę, że kolejny nasz przyjazd na wakacje da takie możliwości ale zostało jeszcze trochę czasu, by spotkać się w ciepłym gronie bliskich ludzi.
Cieszę się, że przywitaliśmy osobiście nowe narodzone maluszki: uroczą Zosię i naszego małego cypiska Stasia:) Oj Mama Browar ma prawdziwie bajkowego krasnoludka w domu:) Nie wspomnę o dużej Zosi, która oczarowała mnie swoim spokojem, pięknymi szeptami i wierszami:)
Pierwszy raz też miałam szansę na to, by spotkać się z ludźmi, którzy czytają mojego bloga. Trochę czasami robiłam się czerwona ale powoli próbuje to opanowywać chociaż nigdy nie uważałam się za wybitnie nieśmiałą;) Dziękuje za wszystkie miłe i ciepłe słowa:) Naprawdę bardzo dziękuje:)
Spotkało mnie jednak i dziwne zdarzenie, która na kilka chwil wprawiło mnie w dziwny nastrój. Generalnie po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że świat na szczęście składa się z różnych grup ludzi, różnych cech charakteru, różnych temperamentów. Ja mam "przypadłość" polegającą na emocjonalności:) Jako dojrzewająca dziewczyna miałam problem  z akceptacją tej części mojej osobowości ale dzisiaj uważam to za pewną stałą cechę i jestem świadoma, że jednego dnia widzę pewne rzeczy w różowym świetle a innego w szarym. Na początku traktowałam przedszkole Stasia z rezerwą i obawą, z czasem przekonuje się do tego systemu i dostrzegam jego plusy i zalety. Nie jestem stałym, ukształtowanym tworem, który nie zmienia zdania i nawet jeśli jestem wahliwa to nie sprawia mi to problemu. W kwestiach zasadniczych mam stałe poglądy i akceptuje siebie. Jednym słowem: blog jest mój i mogę być na nim, kim chce i uważam, że każdy ma prawo go czytać lub nie i tyle w temacie.
Czuje się bardzo wypoczęta psychicznie, czuje jak odpoczęłam od gotowania, sprzątania, wszelkich codziennych czynności i chociaż ciągle coś fizycznie mi w Polsce dolega, to cieszę się z tego głębokiego oddechu, ale cieszę się także na powrót do domu. Musimy dokupić nadbagaż:) I cicho liczę, że to wystarczy by zabrać się do Francji:) Następny przyjazd będzie samochodem:) Pozdrawiam ciepło moi drodzy:)

2 komentarze:

  1. Oj jakże sie cieszę, że jest nowy post :) To my dziękujemy Wam za cudowne odwiedziny, gwarnego Sylwestra, fantastyczny noworoczny spacer, Wasze ciepłe słowa, serdeczne u śmiechy i pomoc w kuchni :D Cudownie było móc Was gościć i znowu naładować akumulatory bijącą od Was pozytywną energią, podpatrzeć od mojej Guru kolejne metody wychowawcze...
    A co do Twojej emocjonalności - to właśnie między innymi to w Tobie cenie i uwielbiam! I kompletnie się nie przejmuj tym, co ktoś powiedział - może z zazdrości, może z przekory... Twój blog właśnie dlatego jest tak wciągający, że przepełniony jest kipiącymi w Tobie emocjami. Tak trzymaj :*
    Ps. Mój Tata mówi, że ma dla Was prezent ;) Przyda się ten nadbagaż ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) nie tylko Ty cierpisz na tą przypadłość. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń