środa, 2 kwietnia 2014

"Mamo ona mnie dręczy"

Mam wspaniałe dzieci. Mój syn był dzisiaj przez 8 godzin idealnym pacjentem, mimo głodu bo musiał być długo na czczo, mimo zmęczenia i wielu różnych ludzi, badań był idealny! Naprawdę jestem z niego dumna i z tego, jak już wiele rozumie... Decyzją naszą i lekarza czekamy na datę niewielkiego zabiegu.

Tymczasem z powodu kompletnego zmęczenia będzie tylko zapis rozmowy moich pociech przy śniadaniu:
B: Co robisz Stasiulku? Czytasz sobie? Co tam czytasz? Tytusa czytasz? Gdzie jest Tytus? A co jesz Stasio?
S: Basia, nie mów do mnie chce sobie jeść w spokoju! Czytam o Tytusie w czołgu.
B: Ale co robisz Stasiulku? Kocham Cię Stasiulku? Dobre masz płatki kukurydzianowe? Co pijesz Stasio? Kakałko nie kakao? Soczek też masz? A gdzie masz Tytusa? Mów do mnie Stasiu.
S: Mamo ona mnie dręczy!
Ja: Ale jak Cię dręczy?
S: Ona ciągle do mnie mówi...

Generalnie taka sytuacja zdarza się często i ciągle z tą samą siłą rozśmiesza do rozpuku, czyż damska i męska natura może tak wyraziście eksponować się już w tak młodym wieku:)

4 komentarze:

  1. Aaaach, cudowne!!! Nie mogę się już doczekać podobnych dialogów pomiędzy moimi dzieciaczkami :) Z charakterkiem i gadulstwem Zosi i spokojem Stasia może być całkiem podobnie jak u Ciebie :P
    Brawo dla dzielnego pacjenta! Nie mogę powiedzieć tego o Zosi - jej histeria przy zwykłym bilansie dwulatka powaliła mnie na łopatki.Jeszcze nigdy tak kurczowo się we mnie nie wtuliła, nie wpiła swoich palców w moje ciało. Zaskoczył mnie ten lęk, choć wiedziałam o jego istnieniu, choć próbowałam i próbuję go oswoić bawiąc się z nią w lekarza, w badanie laleczek, z wykorzystaniem prawdziwego stetoskopu i zestawu małego doktora...

    OdpowiedzUsuń
  2. też już czekam jak moja córa będzie rozmawiała :) na pewno jest śmiesznie :D

    OdpowiedzUsuń