poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Świat jest Twój...

Wiem, że nie zależnie gdzie będę, wszędzie będą troski i problemy, a jednocześnie będą piękne i szczęśliwe chwile. To nie miejsce, to nie kraj, to poczucie adaptacji i szczęście, które wozisz ze sobą w plecaku. Nie mniej jednak przyjazd do Polski na kilka dni, szybkie ale przemiłe spotkania z bliskimi, sprawiają, że czuje się wspaniale. Ta atmosfera kilku dni dla siebie, poznanie dwóch wspaniałych Okruszków, na które czekaliśmy z taką nadzieją i radością, sprawia, że mam ochotę tam wracać i wracać. Zapewne jeśli zamieszkam w Polsce z tymi samymi emocjami będę odwiedzać Saint Germain En Laye i bliskich tutaj. Posiadanie kilku miejsc  na świecie, gdzie można czuć się dobrze, gdzie jest do kogo i czego przyjeżdżać, jest fajne. 
Czas sprawia także, że staje się większą racjonalistką i... tak tak idealizmu i optymizmu nie pozbywam się ale te cechy są nieco oszlifowane przez wszelkie doświadczenia, które za mną. To piękne, że doświadczenia życiowego po prostu się nabiera i nic tego nie przyspieszy, nie zmieni... Pracujemy za dużo, za mało rozmawiamy ze starszymi ludźmi... To oni powinni być naszymi mentorami, przewodnikami, to oni powinni stać i złapać za rękę, gdy to konieczne... Za dużo pracuje i ja, nie wiem co z tym zrobić i jak wymiksować się z tego, co nie do końca mi odpowiada. A może to jest tak, że po prostu trzeba wziąć głęboki wdech i czasami zacisnąć zęby i iść dalej do przodu, czasami pod prąd... Możliwe najbliżej i najmocniej siebie, nie wyrzekając się swoich wartości: żyć, pracować, kolaborować z innymi... To wcale nie jest łatwe do jasnej cholery... To wcale nie jest cholera łatwe żyć w zgodzie z tym, w co się wierzy... To cholera nie jest łatwe gdy zmęczenie wylewa się z Ciebie uszami... Dobrze w tych chwilach być z NIMI: z panem T., ze Staszkiem, z Baśką... Dobrze mieć motywacje, że życie toczy się także z Nimi.
We wtorek wróciłam do pracy, która stała się dużym wyzwaniem filozoficznym w zetknięciu z oczekiwaniami wszystkich wokół i jednocześnie Dzieciakami, których dobro było dla mnie zawsze najistotniejsze. Mam w głowie istny mętlik: filozofię i pedagogikę Marii, której książki studiowałam i studiuje z taką pasją i zawziętością, żyję też 100 lat po tym jak Maria stworzyła swoją pedagogikę naukową i żyję też w czasach gdy badania neurologiczne potwierdziły całkowicie jej obserwacje i jej badania, a jednak ciągle tak trudno zaufać dzieciakom, uwierzyć, że one chcą i będą się uczyć, że nie trzeba ich zmuszać, "ciągnąć za uszy"... Cóż edukacja prywatna funkcjonuje też w krajach, w systemach, gdzie program realizowany być musi, gdzie każdy obciążony jest taką a nie inną historią edukacyjną, gdzie rodzice płacą za szkołę... Zetknięcie z ideałami... paf...
Nie tracę jednak optymizmu :) Nawet gdy nie wszystko jest tak jak bym sobie wymarzyłam. Podróżujemy z dzieciakami: te ciągłe wypady wakacyjne i weekendowe, odkrywanie coraz to nowych wybrzeży Bretanii, smakowanie coraz to nowszych potraw, smakowanie win, rozmawianie z ludźmi, poznawanie tego, co nowe pachnące czymś nieznanym sprawia, że żyć nieustannie mi się chce i nieustannie czerpie  z tych spotkań z ludźmi, wiedzą, książkami, miejscami, trudnościami  - prawdziwą radość życia. Gdy trzeba przeklnę pod nosem, przytulę siebie samą, utonę w dobrym spojrzeniu w swoim kierunku i dalej do przodu...
Napisałam 5 marzeń i planów na najbliższe lata skoro Wielkanoc to czas przemiany, tak głębokiej i niepojętej, jak niejedna rzecz we wszechświecie, to i marzyć należy i nie bać się zmiany.
Myślę dzisiaj nad tym, kim będę gdy po 10 latach albo 15 wrócę do Polski? Bo jestem dzisiaj częścią serca bardzo związana z Francją i tym fantastycznie stukniętym językiem, piękną kulturą i wszystkim, czym są i Oni (Naród, Kraj który mnie gości i który nigdy nie dał mi odczuć, że bycie obcokrajowcem jest czymś gorszym). Moje serce należy też do Polski, którą kocham mocno i uwielbiam ale ta możliwość obcowania z wielokulturowością jest wyjątkowo ubogacająca.
Popołudniami śpiewam moim dzieciakom, że "Świat jest Twój..." i ta perspektywa, że pewnego dnia po prostu moje ciało rozpadnie się na mikroskopijne atomy i po prostu stanie się znów częścią tego, co powstanie, sprawia, że czuje harmonię.
Przyjacielu "Świat jest twój"...      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz