poniedziałek, 4 maja 2015

"gnietek podnietek" i sens życia

Zadałam sobie pytanie, jak często siadam do bloga pod wpływem dobrych emocji i uczuć zaprawionych kieliszkiem wina na dobranoc? Często. Ale dzisiaj bez kieliszka wina, ze zmęczonymi nogami, głową, po powrocie z wiosennych wakacji do intensywnego rytmu, wielogodzinnych podróży pociągiem, dzieci w przedszkolu, Mama która mi pomaga, mąż który wyjeżdża, pisemne egzaminy za dwa tygodnie, a moje życie składa się obecnie praktycznie z samych znaków zapytania. 
Pan T. zwykł nazywać mnie "gnietkiem podnietkiem", mój brat "idealistką" i myślę, że mimo zdobytych jak na razie doświadczeń i lat, które mi doszły to jest to jakaś część mnie, której wyzbyć się nie mogę, ba nie chcę. Dlatego pewnie czasami przylatuje do mnie jak bumerang pragnienie alternatywnego życia, gdzie moglibyśmy jako rodzina (każdy z nas) swoje pasje, zainteresowania, zarabiać na tym, być blisko natury, nieść prawdziwe wartości i rozsiewać to wokół siebie w  każdym możliwym tego znaczeniu. Konfrontuje się z dość wygodnym życiem w bardzo wygodnym do mieszkania (ale i drogim) miasteczku podparyskim, mieszkaniem, które polubiliśmy i w którym jest nam dobrze (chociaż marzy się dom), konfrontuje się ze szkołą dzieci - która jest fajna ale nie rewelacyjna, a system edukacyjny francuski jest mierny od szkoły podstawowej. Konfrontuje się z moim etapem w życiu, gdy chce zacząć prace zawodowo, gdy kończę formację i chciałabym pójść do pracy, chcę zacząć pracę tutaj, co w moim zawodzie nie jest ewidentne gdy język francuski nie jest moim językiem ojczystym. Czy się boję? Nie  nie boję się ale raczej obawiam że przeminą mi szansę, marzenia, plany, pragnienia, że przejdzie to koło nosa a ja nie podejmę dobrych decyzji.   
Oglądnęłam jakiś czas temu reportaż we francuskiej telewizji ARTE "La Pologne autrement" i sam reportaż dał mi wiele do myślenia: nie wystarczy pomysł, nie wystarczy idea, taką zmianę radykalną życia trzeba mocno przemyśleć i świetnie zaplanować. Czy odważymy się kiedyś? Wylądujemy "gdzieś" z warsztatem do pracy, ogródkiem z warzywami i jabłonkami za oknem? Czy tego pragniemy? Czy moje życie się zaczyna? Czy najważniejsze już minęło? Śpijcie dobrze i trzymajcie kciuki za egzaminy, które zbliżają się wielkimi krokami. 

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki mocno, mocno!!! Wszystko przed Tobą kochana :) Każdy rok jest dla Was owocny, każdy przynosi nowe sytuacje, nowe marzenia, nowe szanse na ich spełnienie. Wierzę, że najlepsze wciaż przed Wami :)

    OdpowiedzUsuń