środa, 17 lutego 2016

bez tytułu

Milczę i milczę. Może myślicie, że nie mam czasu. Pewnie i to częściowo jest prawdą ale od dłuższego czasu po prostu zastanawiam się cztery razy nim coś napiszę. Jakby nie było słowo napisane jest słowem napisanym i... Miotam się sama ze swoimi myślami. Tygodnie mijają bardzo szybko, pracujemy, rozwijamy się, dzieci uczą się w zawrotnym tempie różnych umiejętności. Stasio spontanicznie zaczął czytać po polsku odnajdując analogie między językami, o kilka rzeczy pytając, teraz tylko czekam aż zacznie czytać na tyle sprawnie by czytać wielkie książki samodzielnie. Na razie wspólnie pochłaniamy wszystkie części Magicznego Drzewa i Harry Pottera, Stasia pasjonuje świat, geografia, oczywiście Star Wars:) Miło patrzeć, jak się rozwija. Basia jest niesamowita. Wychowanie jej jest cudowną przygodą: jest mądra i inteligentna, ma wysoko rozwinięte umiejętności społeczne i ogrom uroku osobistego. Ostatnio przyplątały się do nas choroby ale jakoś poradziliśmy sobie mimo braku pomocy zewnętrznej, co wcale nie było łatwe. 
Jest jednak coś, co tkwi we mnie i co trudne jest do opisania, coś co wkradło się do mojego serca i z czym nie do końca łatwo mi sobie poradzić. 
Niedługo minie trzy lata jak jesteśmy we Francji, przyjechałam zaciekawiona tym, jaki jest to kraj do życia. Po trzech latach pojawiają się pierwsze wnioski. Cieszę się, że wyspecjalizowałam się tutaj zawodowo, że pracuje ale ale... Jest coś w mentalności, podejściu do życia, podejściu do dzieci, do wychowania, do edukowania i nauczania, co sprawia, że nie czuje się komfortowo... To sprawia, że mam ochotę wrócić do Polski... Chciałabym pracować w swoim kraju, uczyć po polsku, przekazywać kulturę, która jest mi bliska, która jest integralną częścią mojej osobowości. 
Pojawia się jednak coś jeszcze... Francja daje szansę życia na innym poziomie finansowym i to jest niezaprzeczalne. Do tego sytuacja zawodowa pana T. kształtuje się na razie w taki sposób, że przez najbliższe lata musimy zostać tutaj. Są ludzie i rzeczy, które uwielbiam tutaj, są rzeczy których nie lubię, w Polsce jest tak samo... Dlaczego więc moje serce wyrywa się do tego kraju, gdzie wzrastałam?
Czy jestem szczęśliwa? Niezaprzeczalnie tak. Nie mam ochoty narzekać mimo frustracji, które naturalnie pojawiają się w życiu. Czy to tęsknota? Przed naszą  przeprowadzką oglądnęłam film dokumentalny, którego tytuły nie mogę sobie przypomnieć, poruszający temat wieloletnich wyjazdów ze swojego ojczystego kraju. Pamiętam jedną kobietę, która mieszka we Francji od 10 lat i mówiła bardzo jasno, że gdy raz wyjedziesz na dłużej coś się zmienia w Tobie i nigdy już nie jesteś "tamtejsza" (patrz polska tak do końca) ale też nigdy nie będziesz tutejsza (patrz francuska). Są ludzie, którzy mogą mieszkać wszędzie, którym nie doskwiera ciągłe przemieszczanie się, którzy lubią zaczynać wszystko od nowa. Czy ja należę do tej grupy? Tak i nie... Ciekawi was ile jeszcze będzie trwała ta Francja po mojemu? Bo mnie bardzo:) Sama nie wiem, wierzę, że życie dobrze mnie prowadzi. Miłego tygodnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz