sobota, 14 listopada 2015

czarny piątek...

Czarne chwile z sercach... Chwile, gdy zastanawiasz się co się dzieje i gdzie jesteśmy jako ludzkość. Obozy koncentracyjne, doświadczenia wojny, wszystko co było tak krwawe i brutalne, opowieści naszych babć i dziadków o czasach wojny... Ja swoim wnukom będę opowiadać, że gdy mieszkałam w Paryżu w ciągu niespełna dwóch i pół roku zdarzyły się trzy ataki terrorystyczne... Jeśli Europa nadal będzie istnieć... 
Jestem przerażona, dotknięta... Czuje jak ideały nasze jako ludzi, którzy wierzą w dobro po prostu padają na ziemię. Jestem porażona do czego dopuściła się w swojej multikulturowej polityce Francja, Niemcy i jestem porażona, że dzieje się to tuż obok nas... 
Boję się o dzieci w szkole, boję się o Tadka gdy jedzie do Paryża bo od już jakiegoś czasu omijamy to miasto szerokim łukiem. Nie sposób nie odczuwać strachu. 
Całość potęguje fakt, że wizytują u nas nasi przyjaciele, którzy cały tydzień zwiedzali Paryż i byli w miejscach, gdzie uderzyli terroryści kilka godzin później. 
Na razie cali i zdrowi jesteśmy. Dzisiaj odwołane wszystkie aktywności dla dzieci i dorosłych: nie ma judo, nie ma mojej Literki, nie ma nic. Na ulicach dziwnie cicho... W sercu ścisk, pytanie co będzie jutro... 
Rozmowa z dziećmi, próba wyjaśnienia, przedstawienie wiary w siłę działania policji, wojska, rządu i komentarz Stasia;"To jest głupie, bezsensowne i okropne!" ... Tak synu to jest głupie, bezsensowne i okropne... 

2 komentarze:

  1. Pierwsza myśl po atakach .. czy u Ciebie, u Was, z Wami .. czy wszystko dobrze. I po dłuższej nieobecności na Twoim blogu wchodzę na niego i mimo wszystko czuję ulgę. Chociaż ta odrobina dobrej wiadomości wśród zalewu tych, w które trudno uwierzyć.
    Pozdrawiam ..
    Ja

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nikt nie może uwierzyć w to co się dzieje. Aż boję się o tym myśleć i pisać. Przesyłam mocne uściski, trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń