Znów czuje się w znajomo przyjemny sposób: na fali:) Pan T. pewnie przypisze to dobrej passie hormonalnej, a ja zaprzeczać nie będę, ale tak naprawdę znajomy optymizm wlewa się dzisiaj w moje serce więc pozwolę sobie na to. Mimo, że nie wszystko układa się idealnie wierzę w pozytywne rozwiązania wielu spraw bliskich memu sercu. Dzisiaj czuje także odległość, która nie jest godziną drogi do pokonania, by znaleźć się przy bliskich.
Stacho narozrabiał w przedszkolu ale po tych miesiącach mam pełen luz i na szczęście tym razem to nie ja wysłuchałam:) Za to wspaniale ćwiczył swoją mała paszczę z naprawdę fajną i profesjonalną dziewczyną. Wszystko przez skaypa:) Naprawdę nie przypuszczałam, że będzie tak zadowolony i że tak sprawnie to pójdzie:) Także i nasze nastroje w tej kwestii dzięki pani M. poprawione i nowa motywacja ( tak a propos motywacji:) wlana w Stasia i we mnie też.
Basiula zapisana do przedszkola: wyszło zabawnie gdy mówiłam, że Basia nie śpi w dzień i ta właśnie zasnęła na moich rękach:) Uśmiałam się do rozpuku :) ale przedszkole jakoś naprawdę otwarte na to, by dzieciakom było dobrze. Zdecydowałam na próbę, by maluchy zostawały na dwa dni w tygodniu na obiad w przedszkolu. Z racji reformy będą kończyły zajęcia o 15 więc chyba przetrwają, tak czy owak próbujemy: pora wypuszczać moje skarby spod skrzydeł i dawać im szanse na konfrontacje. Zawsze z pomysłu można się wycofać. Moje serce już się ściska:)
Tymczasem... Nie uwierzycie ale napalam się powoli na pomysł Kanady:) Może to na skutek opowieści jakie dyrektorka przedszkola mi posnuła, może pooglądałam za dużo zdjęć:) Co powiedziecie na odwiedzanie nas w Quebecu?:) A może Ktoś byłby chętny by spróbować za kilka lat z nami? Taka migracja w grupie:) Mamo Browar? Czy to aby nie byłaby fajna perspektywa na odmianę życia? Panno Polny Kwiat i Panie Wiejący Wietrze?:) Na razie to odległe plany ale czy to nie fajnie je mieć:)
U nas słonecznie więc posyłam i trochę go do Polski, by deszcz przestał padać.
Byłam w Toronto i w Quebecu............tam jest tak pięknie....echhhhh szkoda gadać, fantastyczny kulturalny kraj sprzyjający na każdym kroku obywatelom. Tam wystarczy chcieć.....już ja Matkę Browar przekabacę :P
OdpowiedzUsuńChyba by nas teściowa prześwięciła ;) Chociaż mam tam połowę rodziny ;) No ale błagam Was, nie zwiewajcie tak daleko, tam już autem nie dojedziemy, haha ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie z tymi obiadami dzieci 2 razy w tygodniu, będziesz miała więcej czasu dla siebie :)
Ty się Teściową nie zasłaniaj :)
UsuńJa liczę, że za kilka lat spróbujemy życia w Kanadzie i Was namówimy:) A obiady dla dzieci:) Ja wtedy będę na studiach więc czasu więcej raczej nie będzie a zdecydowanie mniej:) no nic zobaczymy:) jak to będzie.
OdpowiedzUsuń