Jesienny katar dopadł mój nos... Po prostu pora chyba zrezygnować z porannego podróżowania na moim dwukołowcu... Przewiane zatoki i uczucie "zamarzam" sprawiło, że nie mam ochoty na razie jeździć na rowerze, chociaż perspektywa wracania do domu jeszcze później i wychodzenia jeszcze wcześniej jest przerażająca. Za mną pierwszy tydzień stażu i mnóstwo obserwacji, refleksji, rozważań na temat edukacji i tego, kim jestem jako ja, co robi edukacja z moimi dziećmi... Trochę trosk, trochę walenia głową w mur... Trochę smutku na myśl o tym, że edukacja, której prawdziwie pragnę dla moich dzieci jest tak kosztowna i zarezerwowana dla ludzi bogatych...Tona myśli...
Do tego Basiula, która uzmysławia sobie z każdym dniem coraz bardziej, że nie rozumie w przedszkolu i chyba momentami zaczyna jej to doskwierać i mój syn, który staje na wysokości zadania "Basia, ja też nie rozumiałem nic w tamtym roku ale teraz już rozumiem, na to potrzeba czasu"... Ponad wszystko cieszę się, że mam ich dwójkę, że mają siebie wzajemnie, że razem spędzają całe godziny na wspólnej zabawie, że razem się nie nudzą ale po prostu razem wzrastają, cieszą się, uczą ze sobą być i przede wszystkim, że wzajemnie się wspierają... To jest rzecz nieoceniona i mam nadzieję, że pozostanie im na całe życie.
Jesień przechodzi w zimę, chociaż do tej kalendarzowej jeszcze daleko to temperatura i aura zwiastuje, że nadchodzi prawdziwy chłód. Buty już u szewca. Basia wyposażona w czapkę, szalik i buty zimowe. Jeszcze kurtka dla Stasia. Ja z panem T. już wskoczyliśmy w ciepłe okrycia. Codziennie wypijam całe litry herbaty, a jak tylko wracam do domu wchodzę pod gorący prysznic. Pora też znaleźć sweter, który prawdziwie ogrzeje moje ciało:) Jesień, jesień:) Pora na sen... dobranoc.
To ile Wy tam macie stopni, że tak przemarzasz? Pora kupić czapę i szal także dla Ciebie, wtedy będziesz mogła jeździć na rowerze póki nie spadnie śnieg (ale Wam to raczej nie grozi :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nawet to nie jest to, że jest tak zimno ale tego dnia na pewno było poniżej 10 stopni i do tego mokro i bardzo wietrznie. A jak już założę tą czapę i szal to może jakoś przetrwam zimę na rowerze:)
UsuńMi też coraz trudniej się zmotywować do jazdy na rowerze. Niby bardzo zimno nie jest, ale jakoś tak nieprzyjemnie i wilgotno. brrr, na samą myśl mnie "wstrzącha".
OdpowiedzUsuńAniu, dwa lata temu, jak tu spadł w styczniu śnieg, to samochody prawie przestały jeździć i nastąpiła ogólna panika, ale jednak i tutaj czasem pada :)
Pamiętam , pamiętam bo pan T. utknął wtedy właśnie we Francji ale nie oszukujmy się, że jeśli spadnie śnieg to ja na moich letnich oponach w miejscu gdzie są same góry i doliny, też nie odważę się nigdzie jechać:) Jest faktycznie wilgotno i nieprzyjemnie:) Mnie te dojazdy dobijają:) Calusy gru:)
Usuńojej, a 70 km wyżej- pieknie, słonecznie i ciepło :)
OdpowiedzUsuńKarolciu, byłam w Saint Germain- podasz adres, to następnym razem Was odwiedzę :)
Nasze buty zimowe i kurtki jeszcze w szafach, bo w Persan 15 stopni i słońce grzeje :)